Niall's POV.
Przecież nie może teraz odejść, mamy stawić się za kilka godzin za miastem, bo inaczej ona zginie szybciej niż może jej się to wydawać. Nie zastanawiając się ruszyłem za nią pośpiesznym krokiem, miałem dość jej humorków sprawiających mi jedynie problemy. Gdyby nie uciekła ode mnie teraz nie wiedziałaby o istnieniu chłopaków.
-Ashley, stój. - krzyknąłem podbiegając do niej.
Deszcz padał coraz bardziej, stanąłem naprzeciw niej łapiąc za jej ramiona. Jedną ręką uniosłem jej podbródek ku górze tak, by spojrzała w moje oczy. Wiedziałem, że niepotrzebnie wypowiedziałem tamte słowa, ale po prostu.. nie wiem co, chyba chciałem być szczery. Zsuwając z rąk moją skórzaną kurtkę naciągnąłem ją na ramiona zmarzniętej dziewczyny. Chwyciłem ją za rękę i bez słowa ruszyłem w stronę mojego domu. Jej drobna dłoń wprost zgubiła się w mojej sporej ręce oplatającej jej zimne palce. Po paru chwilach doszliśmy do domu, byliśmy przemoczeni a na twarzy Ash były czarne zacieki z makijażu. Wyglądała komicznie, chcąc rozluźnić sytuację stanąłem z nią przed lustrem i śmiejąc się rzuciłem na nią kątem oka, wcale nie wyglądała na rozbawioną. Można było jednak dostrzec mały, tajemniczy uśmiech wymalowany na jej bladej twarzy. Zauważyłem jednak, że znów posmutniała i chcąc odejść w ostatniej chwili złapałem ją za nadgarstek przyciągając do siebie.
-Przepraszam. Mruknąłem pod nosem choć wcale nie chciałem, w końcu nie miałem za co jej przepraszać.
Wiedziałem, że nie powinienem był mówić tych słów jednak nie powinienem też przepraszać za szczerość. Staliśmy tak w milczeniu wpatrując się w siebie, starłem z jej policzków czarne smugi rozmazanego makijażu i lekko się pochyliłem. Przymknąłem oczy i naparłem na wilgotne wargi dziewczyny, nawet nie wiem kiedy to się stało, ale wiem że to był błąd. Stałem tak bez ruchu po paru sekundach odrywając się od jej ust, nie próbując nawet na nią patrzeć poszedłem w stronę kuchni jak gdyby nigdy nic. Stanąłem przy oknie i potrzepałem głową zostawiając mokre krople na oknie, byłem cały mokry. Ściągając koszulkę przewiesiłem ją przez krzesło, odwróciłem się w stronę drzwi i ujrzałem tam Ashley opierającą się o futrynę drzwi. Przejechałem dłonią po moim wilgotnym, umięśnionym brzuchu zaciskając usta w cienką linię. Przechodząc obok niej zahaczyliśmy się ramionami, warknąłem wchodząc do mojej przytulnej sypialni. Przebrałem się w suche bokserki i luźne, szare dresy ściągane u dołu. Wychodząc z pokoju podszedłem do Ash i rzucając pod nogi torbę z jej rzeczami uniosłem powoli wzrok na jej kamienną twarz.
-Ogarnij się już, za godzinę wychodzimy. Musisz jakoś wyglądać. - syknąłem mierząc ją wzrokiem.
Odwróciłem się i wychodząc z kuchni skierowałem się w stronę mojego pokoju. Trzasnąłem drzwiami i usiadłem na obrotowym krześle odpychając się w stronę okna. Muszę się już powoli zbierać, za niedługo jedziemy. Sam nie wiem czy dobrze postąpiłem, że zgodziłem się na te wyścigi. Teraz już nie mogę się wycofać, wyszedłbym na zwykłego tchórza. Wyciągając z szafki czarny podkoszulek, dość obcisłe spodnie i czarną kurtkę stanąłem przed lustrem przeczesując moje blond włosy. Napełniłem poliki powietrzem i wychodząc oparłem się o futrynę drzwi, chciałem już wołać dziewczyne kiedy drzwi od łazienki się otworzyły. Była ubrana zupełnie normalnie, zamknąłem usta odchylając głowę w tył.
-Idziesz do koleżanki czy na wyścigi? Przebierz się w coś bardziej.. skąpego.
Widząc kaprys dziewczyny i to jak niechętnie wraca się do łazienki oparłem skroń o chłodną ścianę podnosząc rękaw kurtki nieco do góry, by zobaczyć godzinę. Pośpieszając Ashley skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej i zacząłem tupać nogą, po paru minutach drzwi od łazienki ponownie się otworzyły. Kiedy zobaczyłem jak wygląda zupełnie zamarłem, nie spodziewałem się, że będzie miała coś takiego na sobie. Jej czarna, krótka i obcisła sukienka leżała na niej idealnie, a wysokie szpilki wydłużały jej zgrabne nogi. Odruchowo oblizałem usta i szczerze mówiąc miałem ochotę nigdzie nie wychodzić tylko udać się z nią do mojej sypialni, pewnie to byłoby ciekawsze niż ściganie się z Harrym. Otwierając drzwi lekko ją za nie wypchnąłem wychodząc tuż za nią, kiedy byliśmy już w jednym z moich najszybszych aut rzuciłem na nią okiem parskając pod nosem. Ruszyliśmy na piskach jadąc w zupełnej ciszy.
-Będzie dobrze. - mruknęła Ash kładąc mi dłoń na nadgarstku.
Skrzywiłem się i zrzucając jej dłoń z mojej ręki obdarzyłem ją surowym spojrzeniem. Zagryzłem mocno dolną wargę nie próbując nawet patrzeć na Ashley. Po chwili byliśmy na miejscu, widząc już wszystkich stojących tam i oczekujących na nas odchrząknąłem ilustrując wzrokiem Ash.
-Wracaj, nie chcę tu być. - krzyknęła dziewczyna.
-Uspokój się, przecież nic się nie stanie. - syknąłem wychodząc z auta.
Chcąc otworzyć drzwi dziewczynie złapałem za klamkę, a kiedy otworzyłem drzwi w mgnieniu oka samochód odjechał. Nie wiedziałem jakim cudem to się stało, zacząłem za nim biec kiedy w pewnym momencie Harry wybiegł przed maskę mocno uderzając w nią dłońmi. Moje powieki mimowolnie się zamknęły, a do moich uszu dobiegł pisk opon i krzyk dziewczyny. Otworzyłem oczy, a moje serce na chwile się zatrzymało. Podbiegłem do auta odpychając Styles'a po czym otworzyłem drzwi i wyszarpując Ashley za ramiona przygniotłem ją do drzwi nerwowo oddychając. Już chciałem zacząć krzyczeć kiedy usłyszałem wystrzał z oddali, odwróciłem głowę i zobaczyłem zdenerwowanego Zayn'a trzymającego pistolet nad głową w geście uspokojenia nas. Mój wzrok powoli skierował się na bladą twarz Ash, a z pomiędzy moich warg wydobyło się ciche warknięcie. Oderwałem się od niej ostatecznie mocno pchając ją na bok samochodu.
Ashley's POV.
Stojąc przed lustrem widziałam smugi makijażu spływające po moich policzkach, Niall najwidoczniej był dość rozbawiony tym jak wyglądam. Po chwili stało się coś, co nie powinno mieć miejsca. Blondyn odwrócił mnie twarzą do siebie i staliśmy chwilę w ciszy kiedy nagle jego usta wylądowały na moich. Nie wiedziałam jak to się stało, najgorsze w tym wszystkim chyba jest to, że robił to dobrze, a mnie się podobało. Nie rozgryzłam go jednak zupełnie do końca, bo nie rozumiałam dlaczego zaraz po tym bez słowa odszedł. Ruszyłam zaraz za nim jednak otrzymałam tylko oschłe spojrzenie z jego strony i ciche warknięcie. Kazał mi się ubrać, bo za niedługo mieliśmy stawić się na wyścigach. Nie chciałam tego, nie chciałam takiego życia, powinnam spokojnie siedzieć w moim domu odrabiając lekcje, a nie być jako nagroda dla kryminalistów. Wzięłam torbę którą Niall rzucił mi pod nogi i niechętnie weszłam do łazienki siadając na boku od wanny chowając twarz w dłonie. Moje duże, niebieskie oczy wypełniły się łzami, ale nie były to łzy smutku tylko złości, wszystko działo się zbyt szybko. Wyjęłam z torby najzwyklejsze ubrania jakie miałam i wrzucając je na siebie stanęłam przed lustrem przeczesując moje gęste, jasne włosy. Łapiąc za klamkę usłyszałam krzyk Niall'a, momentalnie moje oczy się zamknęły, a drzwi odepchnęłam przed siebie lekko uchylając powieki. Chłopak od razu zmierzył mnie wzrokiem po czym surowo prychnął każąc wrócić się przebrać. Wolałam od razu ubrać coś skąpego niż potem mieć z nim problemy, był nieprzewidywalny, a ja nienawidziłam takich ludzi, bo nigdy nie umiałam przewidzieć co zrobią. Zrzucając z siebie ubrania włożyłam czarną, krótką, obcisłą sukienkę i stając przed lustrem syknęłam pod nosem z niezadowolenia, wyglądałam jak dziwka. Wyciągnęłam z torby czerwoną szminkę i przejeżdżając nią po moich pełnych wargach oblizałam je końcem języka. Rozpuściłam włosy, a moje długie rzęsy przejechałam szczoteczką od tuszu aby nieco bardziej je podkreślić, czułam się jakbym jechała na pewną śmierć. Chowając wszystko do torby zostawiłam tylko czarne, wysokie szpilki. Wkładając je na nogi powoli uchyliłam drzwi, nie byłam zadowolona z tego jak wyglądam, ale patrząc po wzroku chłopaka on był. Odgarnęłam moje blond włosy z ramienia i przechodząc przed nim stanęłam na schodach, nie myślałam że chodzenie na tak wysokich butach sprawi mi aż taki trud. Biorąc buty w dłoń zbiegłam po schodach. Niall był bardzo zdenerwowany, wydawało się, że ma złe przeczucie co do tych wyścigów. Po około piętnastu minutach ciszy dojechaliśmy na miejsce, byłam przerażona tym co zobaczyłam. Ciemne, ciasne uliczki po których mieli się ścigać wyglądały niebezpieczniej niż mi się wydawało.
-Chcę wracać! - krzyknęłam próbując zatrzymać chłopaka.
Wyrwało mi się to zupełnie niekontrolowanie, przesiadłam się na miejsce kierowcy i nie myśląc nad niczym przekręciłam kluczyk w stacyjce naciskając na gaz najmocniej jak potrafiłam. Jadąc krótki kawałek w najmniej spodziewanym momencie przed maskę wybiegł Harry mocno w nią uderzając, krzyknęłam i naciskając hamulec zamknęłam oczy. O dziwo chłopak był cały i bez skazy, jakim cudem to się stało skoro uderzyam w niego rozpędzonym autem? Nawet nie zdążyłam ochłonąć, a Niall wyszarpał mnie z samochodu mocno przyciskając do jego boku. W mojej głowie pisały się najgorsze sytuacje jakie mogły się wydarzyć, nie widziałam go aż tak złego. Odwróciłam wzrok, a za moją głową było jednie słychać strzał pistoletu aby wszystkich uspokoić. Kiedy blondyn odszedł ode mnie o krok ku mojego boku pojawił się dość wysoki, krótko obcięty brunet. Jego męska dłoń mocno ścisnęła moje przedramię i pociągnęła w stronę stojącego na poboczu auta, można powiedzieć, że przejął mnie jego kolega. Czułam się okropnie kiedy ręka chłopaka objęła moje biodro wodząc po nim palcami, spojrzałam na niego zniesmaczona i spuściłam głowę. Nie mogłam uwierzyć co się teraz dzieje, dlaczego akurat mi się to przytrafiło.
-Chyba Ci to nie przeszkadza? - mruknął obejmujący mnie chłopak.
-Najlepiej mnie zostaw. - odpyskowałam próbując go odepchnąć, niestety na marne.
Mój wzrok skierował się na dwa czarne auta stojące obok siebie. Wiedziałam, że zaraz zaczną się wyścigi, a ja będę nagrodą dla tego, kto wygra to całe gówno. Odchyliłam głowę w tył dmuchając na kosmyk włosów opadający na moje oko, miałam nadzieję, że zaraz to wszystko się skończy. Nawet nie zdążyłam się wyprostować, a do moich uszu dobiegł głośny pisk obon. Zachłysnęłam się powietrzem i kładąc rękę na moją klatkę piersiową cicho odchrząknęłam robiąc krok w przód. Krzyżując ręce na piersiach słyszałam jedynie głośne piski opon i otarcia ścigających się samochodów. Mój wzrok mimowolnie odwrócił się na metę, z której wyjechał Niall, a zaraz za nim rozpędzony Harry. Przed moim nosem wyhamował Niall, wyglądało to jakby miał ochotę we mnie wjechać. Odsunęłam się o krok, a moje nogi zachwiały się przez szpilki, które były stanowczo za wysokie.
Chłopaki równo wysiedli z aut udając się w moją stronę, na twarzy Niall'a malował się chytry i zwycięski uśmiech, a mina Harry'ego przypominała rasowego morderce. Usta bruneta otworzyły się kiedy przerwały mu policyjne syreny, zobaczyłam znajomy dla mnie radiowóz, który zmierzał prosto w naszą stronę. Mój tata? Co on tu robił? Na moją twarz wkradł się uśmiech, a moje serce zabiło mocniej, miałam nadzieję, że mnie stąd zabierze. Usłyszałam krzyk chłopaka, który wcześniej siedział ze mną na masce auta obejmując mnie mocno, a mój wzrok skierował się na zmieszanego blondyna. Ktoś mocno ścisnął moje ramię i wciągnął mnie do samochodu, pisnęłam, a na moich ustach znalazła się duża, zimna dłoń nie pozwalająca wydawać mi jakichkolwiek dźwięków. Nie zdążyłam dobrze być w aucie kiedy ono już odjechało, rozejrzałam się przerażona, a ku moich oczom ukazał się mocno zdenerwowany Harry.
-Wypuśćcie mnie, to nie z wami powinnam jechać! - krzyknęłam uderzając ramię siedzącego obok chłopaka.
Zostałam mocno przyciśnięta do siedzenia, a ręka loczka podsunęła pod mój nos mają buteleczkę. Usta wciąż miałam zakryte więc nie pozostało mi nic innego jak wciągnąć powietrze nosem, oczywiście nie wyszło to na dobre. Przed moimi oczami zaczęły robić się małe, kolorowe plamki, a moje powieki zaczynały się robić coraz cięższe aż w końcu same się zamknęły. Nie kontaktowałam, a przed moimi źrenicami widniała tylko mroczna ciemność.
__________________________
Cieszę się, że ostatnio było całe 10 komentarzy i dziękuję wam! Tym razem zrobimy tak samo, 10 kom. i next! /oliwia