poniedziałek, 9 grudnia 2013

Rozdział 5.

Niall's POV.

Zbiegłem na dół i rozejrzałem się dookoła chcąc znaleźć jeszcze Ash wzrokiem. Niestety, już nie było po niej żadnego śladu. Przejechałem ręką po włosach i trąc zdenerwowany moje zaczerwienione ze zmęczenia oczy przekląłem pod nosem. Postanowiłem iść po prostu jej szukać, jeśli ktoś miałby jej coś zrobić to byłbym to ja, a nie jakiś śmieć. Wracając do domu założyłem czarną kurtkę i wkładając broń za pasek od spodni ruszyłem ciemną uliczką. Nie dość, że było pochmurnie i ciemno to mroźny wiatr otulał moją klatkę piersiową pokrytą jedynie cienkim t-shirtem. Przechodziłem obok ciemnych uliczek, w których dosłownie zawsze były jakieś zamieszania. Z przyzwyczajenia rzuciłem okiem na dwójkę ludzi stojących przy murze, ku moim oczom ukazały się dobrze znane mi blond włosy i cichy pomruk niezadowolenia. Mimowolnie moje nogi zmniejszyły tempo, a oczy przymrużyły się spoglądając na nieznajomych. Nawet się nie zorientowałem, a szedłem już w ich stronę - dziwne, nawet mnie nie zauważyli.  Kiedy byłem coraz bliżej wiedziałem, że wzrok nie płata mi figli i naprawdę jakiś obleśny gość dotyka Ashley. Podchodząc do nich mocno chwyciłem chłopaka za ramię odciągając od dziewczyny, nie wyglądała na zadowoloną kiedy ją obmacywał. On od razu rzucił się na mnie szastając wyzwiskami na lewo i prawo, nie robiło to na mnie wrażenia jednak kiedy zdecydował się zacząć mnie bić nie spodziewał się nawet tego co go czeka. Chłopak uderzył mnie w mostek, prawda, nie miał zbyt dużo siły jednak na tyle bym na chwile stracił oddech a nogi zrobiły krok w tył. Zwijając dłoń w pięść również go uderzyłem, jednak wycelowałem prosto w twarz. Widząc jak pada na ziemię wyciągnąłem pistolet przeładowując magazynek, przyłożyłem go do skroni nieznajomego nachylając się nad jego twarzą. Nabierając dużo śliny splunąłem prosto w jego oko, podchodząc do  dziewczyny wciąż celowałem do leżącego na ziemi i łapiąc ją mocno za przedramię wycofaliśmy się z uliczki. Przerażony chłopak podniósł się z ziemi uciekając zupełnie w drugą stronę, prychnąłem ironicznym śmiechem chowając pistolet. Stałem twarz w twarz z przerażoną Ashley, patrzałem w jej oczy zapewne z prawdziwą nienawiścią, bo dokładnie to czułem.
-O co Ci właściwie chodzi? - warknąłem nie próbując odwracać od niej wzroku.
-Idiota. - odpowiedziała tylko szturchając mnie w klatkę piersiową.
Zupełnie nie widziałem o co jej chodzi, była tak cholernie trudna do rozgryzienia. Podbiegłem do niej lekko trząsając ją w ramię, moje błękitne oczy oświetlone przez księżyć znów znalazły się na jej bladej, zamieszanej ale zdenerwowanej twarzy. Szła prosto do mojego domu kiedy dosłownie przez nasze nogi wyjechał czarny samochód na piskach opon, oczywiście mogłem się spodziewać kto to jest.
-Schowaj się za mnie. - mruknąłem cicho.
Na szczęście dziewczyna posłuchała mnie i weszła dosłownie na moje plecy, jej ręce spokojnie spoczywały na moich łopatkach. Na karku czułem jej nierówny oddech, byłem pewny że oni wszystko zniszczą.

Ashley's POV.

-Nie dotykaj mnie!
Krzycząc wprost w twarz chłopaka, który co jakiś czas uśmiechał się szczeniacko. Próbowałam odepchnąć go z całych moich sił, które najwidoczniej nie nadały się nawet do tego. Najgorszy moment odbywał się właśnie w tej chwili, poczułam jak chłopak bawi się gumką od moich legginsów zamknęłam mocno oczy mając nadzieję, że to piekło zaraz się skończy. Moje błagania chyba się spełniły, nie czułam już jego obrzydliwych rąk na moim ciele. Otwierając oczy zobaczyłam Niall'a celującego pistoletem do chłopaka, który dosłownie chwile temu mnie obmacywał, cieszyłam się jednak nie wiedziałam do czego mógłby się posunąć. Zaraz zaraz, czy on ma w dłoni pistolet? Wiedziałam, że go posiada ale mimo wszystko miałam nadzieję, że nigdy nie zobaczę go z nim w ręku mierzącego do zupełnie obcej mu osoby. Mocny uścisk dłoni blondyna zgniótł moją rękę, syknęłam z bólu zaciskając mocno zęby. Po chwili było już po wszystkim, a ja stałam jak wryta patrząc na niego. Od razu usłyszałam tylko wyrzuty w swoją stronę, chyba naprawdę był tak głupi jak wydawało mi się od początku. Odepchnęłam go idąc w stronę domu, z którego przed chwilą wybiegłam. Na dworze robiło się coraz zimniej, nie dziwiło mnie to, za niedługo zima. Odgarnęłam moje blond włosy czując rękę chłopaka na ramieniu, nim się zorientowałam czarne auto wyjechało mi prosto przed nos. Nie miałam pojęcia co się dzieje, posłusznie weszłam za plecy chłopaka zaciskając palce na jego łopatkach, byłam totalnie zmieszana. Z samochodu wyszedł wysoki chłopak który miał na nosie czarne okulary, nigdy w życiu go nie widziałam. Jego loki na głowie plątały się przez wiatr otaczający uliczkę, na której staliśmy. Nieznany mi chłopak zbliżył się do Niall'a ściągając okulary, a kiedy chciał coś powiedzieć blondyn złowieszczo warknął lekko odsuwając mnie od siebie ręką.
-Odejdź stąd Harry. - odpychając bruneta nie odwracając od niego wzroku.
-Oddaj nam dziewczynę jeśli sam nie potrafisz sobie poradzić. - odwarknął loczek.
Ręka Horan'a powędrowała na mój nadgarstek tworząc na nim ciasną pętle. Pokręcił przecząco głową i szturchając nieznajomego w ramię przeszliśmy obok nich. Odetchnęłam z ulgą myśląc, że wszystko się skończyło jednak myliłam się, poczułam mocne szarpnięcie ze strony Harry'ego - bo najprawdopodobniej tak właśnie miał na imię. Zanim się obejrzałam byłam mocno przyciśnięta do maski samochodu spore ręce wysokiego chłopaka spoczywały na spuście od pistoletu, który oczywiście przyłożony został do mojej skroni. To chyba zbyt dużo wrażeń jak na jeden dzień, wolałabym żeby mnie zastrzelił.
-Zastrzel mnie jeśli jesteś takim cwaniakiem. - mruknęłam opierając czoło o samochód.
Oczywiście usłyszał to co powiedziałam więc nawet nie próbowałam odwrócić na niego wzroku. Usłyszałam strzał, a przy tym zamknęłam mocno powieki zaciągając się gwałtownie powietrzem. To już mój koniec? Jedyne myśli, które przechodziły mi przez myśl to moja śmierć. Uchyliłam powoli jedno oko i zobaczyłam to co przed chwilą, wypuściłam powietrze prosto z płuc patrząc na Niall'a. Nie wiedziałam co się dzieje, zrobiło mi się słabo, a w mojej głowie zaczynało się kręcić.

Niall's POV.

Chciałem spokojnie ich wyminąć nie wdając się w żadne kłótnie czy bójki, w końcu byli jednym z najlepszych gangów zajmujących się dillerką w Nowym Jorku. Ash po prostu wymsknęła mi się z ręki, bez wahania odwróciłem głowę jednak zobaczyłem tylko przyciśniętą dziewczynę do samochodu i pistolet przy jej skroni. Nie zależało mi na niej wcale więc nie ruszyło mnie to co Hazz miał zamiar zrobić, choć byłem przekonany że nie pociągnie za spust. Po chwili głuchej ciszy usłyszałem tylko wystrzał pistoletu, wiedziałem. Parsknąłem ironicznym śmiechem krzyżując ręce na klatce piersiowej. Zaczynając bawić się snake'ami w mojej dolnej wardze przez jeżdżenie po nich językiem nachyliłem się lekko w przód unosząc brwi do góry.
-Wiedziałem, że tego nie zrobisz. - prychnąłem mu w twarz.
Harry tylko zaśmiał się odpychając dziewczynę w moją stronę. Złapałem ją za kieszeń od spodni przyciągając blisko siebie. Oblizałem nerwowo usta, wiedziałem że to nie koniec.
-Dzisiaj o 03:00 w nocy spotykamy się na starej autostradzie za miastem. Będziemy się ścigać, dziewczyna będzie nagrodą za wygraną. - oznajmił Styles z aroganckim uśmieszkiem.
Nie opierałem się jednak to wszystko stawało się dziwne, czy my przypadkiem nie mieliśmy działaś wspólnie? Zgodziłem się, a kłęby dymu zakryły moje oczy. Kiedy powietrze oczyściło się spojrzałem na Ashley, chłopaków już nie było. Ciągnąc ją za rękę w stronę mojego domu zerknąłem na zegarek, mieliśmy jeszcze kilka godzin.
-Dlaczego mi to robisz, o co w tym wszystkim chodzi do cholery? On mógł mnie zabić, a ty stałeś i patrzałeś na to wszystko. - awanturowała i dopytywała się Ashley.
-Robię to wszystko, bo wcale nie zależy mi na Twoim losie. - burknąłem bez uczuć patrząc w jej szklane oczy.
W pewnym momencie poczułem jak krople deszczu spadają na moją twarz, unosząc wzrok schowałem ręce w kieszenie kurtki. Po paru sekundach ciszy blondynka stanęła odwracając się na pięcie, bez słowa ruszyła w przeciwną stronę kierunku, w którym szliśmy. Nie odezwałem się słowem patrząc jak wolnym marszem ze spuszczoną głową idzie w głąb ciemnych ulic. Deszcz padał coraz mocniej, a nasze rzeczy przemakały do ostatniej nitki. Stojąc na środku uliczki wodziłem przez ramię wzrokiem za Ashley, która bez słowa odeszła.

 ____________

Ostatnim razem były zaledwie 2 komentarze, one naprawdę nas motywują dlatego prosimy żeby po każdym przeczytaniu dodać swoje zdanie. 10 kom. next. / oliwia.

środa, 23 października 2013

Rozdział 4.

Niall's POV.
Ona sądziła, że podwioze ją tak zupełnie za nic? Że zrobię coś dobrego z własnej woli? Mógłbym teraz wybuchnąć śmiechem, ze mną nie ma tak łatwo, założę się, że ona już się o tym przekonała. Wysiadłem z auta po czym ruszyłem w jej stronę, zapewne niczego się nie spodziewała, przecież byłem taki miły. Byłem już dosłownie za nią kiedy wyciągnąłem dłoń w przód usadawiając ją na biodrze Ash.
Zbliżyłem się do niej i całując pewnie jej szyję dosłownie mogłem poczuć gęsią skórkę, która pojawiła się na jej karku.
jesteś chory - warknęła Ashley po czym wpadła do domku odpychając mnie.
Była zabawna myśląc, że zdąży zamknąć drzwi. Już prawie jej się udało jednak byłem silniejszy, wchodząc do środka trzasnąłem drzwiami. Zostaliśmy tylko my, puste pomieszczenie z białymi ścianami. Nie mogłem tak po postu czegoś jej zrobić, zapomniałem że muszę ją do siebie przekonać. Odetchnąłem głośno, a mój oddech wypełnił cały pokój. Podchodząc bliżej do dziewczyny starałem się zrobić smutną minę i chyba faktycznie mi się udało, zobaczyłem spokój w jej jasnych oczach.
chciałem sprawić Ci przyjemność, przepraszam - burknąłem, przyznam że dość niewinnym głosem.
może nie w taki sposób? - odpyskowała Ash otwierając okno.
przeprosiłem - syknąłem w jej stronę.
Zacisnąłem mocno pięści starając się nie krzyknąć na dziewczynę po czym westchnąłem podchodząc do niej. Mimo wszystko, że wyjaśniliśmy sobie sprawę można było poczuć, że Ashley jest mocno spięta kiedy podchodzę.
nie denerwuj się tak, już Ci to mówiłem - parsknąłem ze śmiechem w jej stronę.
przestań - wywróciła zirytowana oczami.
dziś nie zrobisz tu nic, całe meblowanie zajęłoby Ci cholernie dużo czasu, a przecież trzeba wszystko odnowić, pomalować. Śpij dziś u mnie, obiecuje, że nie zrobię nic bez Twojego pozwolenia - zaproponowałem nie spuszczając z niej wzroku.
dlaczego mam Ci wierzyć? - odsłoniła kosmyk włosów z szyi chcąc pokazać mi malinkę jaką jej zrobiłem, faktycznie była duża.
bo tak powiedziałem, śpisz u mnie - warknąłem.
Podchodząc do niej złapałem torbę z jej ubraniami i wyszedłem z kawalerki wrzucając wszystko na tylne siedzenia samochodu. Widząc jak Ask zamyka domek mój wzrok zjechał na jej pośladki. Zagryzłem wargę widząc te kształty, z wielką chęcią zobaczyłbym co znajduje się pod tym materiałem. Nie jestem pewien czy dotrzymam obietnicy jaką przed chwilą jej złożyłem, to nie moja wina że tak bardzo spodobały mi się jej pośladki. Byłem tak w nie wpatrzony, że nawet nie zauważyłem jak dziewczyna odwróciła się twarzą do mnie obdarowując mnie surowym spojrzeniem, zapewne zauważyła gdzie mój wzrok był skierowany. Nieco skrępowany odchrząknąłem i otwierając drzwi ruchem głowy kazałem jej wejść do środka. Ruszyła przed siebie kręcąc przy tym kusząco biodrami, jakby robiła mi to specjalnie. Wywróciłem oczami i zamykając za nią drzwi wsiadłem na miejsce kierowcy przekręcając kluczyk niestety auto nie miało zamiaru odpalić, odchrząknąłem nerwowo się uśmiechając. Próbowałem jeszcze parę razy, ale nic to nie dało. Odwróciłem wzrok na Ashley i zobaczyłem jak zasłania usta ręką, widząc jak ją to śmieszny uniosłem brwi do góry.
aż tak Cię to bawi? - powiedziałem niskim głosem i wychodząc z auta trzasnąłem drzwiami.
Widziałem tylko jak Ash mamrota coś pod nosem po czym wywraca oczami, otwierając maskę samochodu rozejrzałem się i grzebiąc w częściach silnika uderzyłem w niego lekko ręką kiedy nagle samochód odpalił. Kaszlnąłem i wycierając rękę o szmatkę, którą wziąłem do wcześniej wróciłem do auta siadając obok dziewczyny. Nawet na nią nie patrząc ruszyłem w stronę mojego domu po czym włączyłem radio szukając mojej ulubionej płyty. Kiedy już ją znalazłem zgłosiłem po czym zacząłem podśpiewywać pod nosem, rzucając okiem na Ashley zobaczyłem jak zakrywa uszy kręcąc głową, chyba nie spodobała jej się moja płyta, ale nie miała wyboru.
W końcu dojechaliśmy na miejsce, wychodząc z auta otworzyłem jej drzwi po czym wyjąłem torbę z jej rzeczami idąc w stronę mojego mieszkania. Wchodząc na górę wpuściłem ją do środka kładąc walizkę w przedpokoju, spojrzałem na nią i już chcąc złapać ją za rękę i wprowadzić w głąb mieszkania zobaczyłem jej przerażone oczy wpatrzone we mnie.
coś się stało? - podszedłem bliżej niej wyciągając rękę w jej stronę.
Ku mojemu zdziwieniu rzuciła się na drzwi chcąc je otworzyć, zupełnie nie rozumiałem o co może jej chodzić. Podszedłem do niej nieco bliżej kiedy udało jej się otworzyć drzwi. Wybiegła na klatkę schodową po czym oparła się o barierkę chcąc zejść ze schodów jednak ja zabarykadowałem jej drogę. Chyba wiedziałem o co jej chodzi jednak za wszelką cenę uspokoić.

Ashley's POV.
Czułam się co najmniej dziwnie stojąc z nim w małym pomieszczeniu sam na sam. Przez pewną chwilę słychać było tylko jego pojedyncze i ciężkie oddechy, które wydobywały się z pomiędzy jego jasnych warg.  Kiedy usłyszałam jak się usprawiedliwił parsknęłam śmiechem krzyżując ręce na piersiach po czym odwróciłam wzrok na okno otwierając je przy okazji. Słysząc jego propozycje abym została u niego na noc, spojrzałam na niego tylko ze zdziwieniem a z moich ust wydobyło się ciche "żartujesz?". Słyszałam jednak jego przysięgę, mówiąc to wydawał się naprawdę wiarygodny. Zgodziłam się..zaraz zaraz, zgodziłam się? No tak, przecież ja nie potrafię odmawiać, to chyba czas żeby w końcu się nauczyć. Widząc jak bierze moją torbę i idzie do auta zagryzłam mocno moją dolną wargę także wychodząc. Słyszałam jak już zamknął bagażnik, odwracając się do niego przodem zauważyłam jak jego oczy wpatrzone były w moje pośladki. Ponownie skrzyżowałam ręce na piersiach i odchrząknęłam idąc  w stronę auta po czym zajęłam miejsce pasażera. Niall usiadł obok mnie, a kiedy chciał odpalić samochód coś strzeliło pod maską a auto całkiem zastygło, parsknęłam cicho śmiechem i zakryłam usta ręką kiedy zobaczyłam surowe spojrzenie chłopaka leżące na mojej twarzy. Momentalnie wyparował z auta majstrując coś przy silniku samochodu, siedziałam tam spokojnie a kiedy zadał mi pytanie spuściłam zmieszana głowę. Po około 5 minutach chłopak wrócił i odjeżdżając włączył radio grzebiąc w nim, spojrzałam na niego kątem oka, a chcąc już coś powiedzieć usłyszałam ciężką muzykę która podrażniła moje uszy. Moje powieki zamknęły się mocno zaciskając, a moja głowa schowała się w dłonie czekając aż ten warkot się skończy. Po chwili moje cierpienia się skończyły i dojechaliśmy do znanej mi okolicy, nie miałam pojęcia skąd znam to miejsce.
Niepewnie weszłam do kamienicy i rozglądając się poczułam jak chłopak lekko uderza mnie w plecy torbą abym ruszyła się w przód. Wchodząc powoli po schodach zagryzłam mocno dolną wargę, to miejsce było dziwne jakby w moich...koszmarach. Kiedy weszliśmy do środka zamurowało mnie, stanęłam jak wryta i nie mogłam się ruszyć. Nagle przypomniało mi się miejsce z moich snów, to był ten sam w dom w którym zostałam wcześniej zamknięta. Przełknęłam głośno ślinę i odwracając wzrok na Niall'a gwałtownie wciągnęłam powietrze. Wybiegając z mieszkania chciałam zbiec po schodach jednak on zablokował mi po nich zejście. Bałam się, że coś mi zrobi, naprawdę się tego bałam. Oparłam się o ścianę i zaciskając dłoń w pięść chciałam go uderzyć jednak poczułam jego ciepłą dłoń zaciskającą się na mojej spiętej ręce. Zamknęłam oczy kiedy nagle poczułam łagodny głos, nie wiem jak to robił że wyzwalał w sobie tyle spokoju w tak cholernie stresujących sytuacjach.
Ash o co ci chodzi, co ty wyprawiasz? - krzyknął stojąc jakby zamieszany całą sytuacją w przejściu na schodach.
dobrze wiesz o co! - krzyknęłam prosto w jego twarz uderzając go w klatkę piersiową.
Kiedy on lekko się odsunął skorzystałam z okazji i zbiegłam ze schodów potykając się parę razy po schodach. Nie mogłam wrócić do domu, po pierwsze był za daleko, a po drugie rodzice zabiliby mnie za to, że się wyprowadziłam. Mogłabym pójść do kawalerki jednak on pewnie zacząłby mnie tam szukać, cholera, co mam zrobić. Przez kilka godzin chodziłam po mieście, aż w końcu trafiłam w nieznajome mi miejsce, nie było zbytnio przyjemne. Spojrzałam na zegarek, była już godzina 22:00. Podnosząc wzrok na uliczkę przede mną przełknęłam głośno ślinę, usłyszałam parę zachrypniętych męskich głosów. Otworzyłam szeroko oczy i odwracając się na pięcie przyspieszyłam kroku chcąc znaleźć się stąd jak najszybciej.
ej maleńka poczekaj, zabawimy się! - usłyszałam krzyk zza pleców.
Zamknęłam mocno oczy i chcąc biegnąć poczułam czyjąś dłoń na ramieniu, w jednej chwili znalazłam się przyciśnięta do ściany. Zobaczyłam zupełnie nieznajomego chłopaka którego wyraz twarzy był wręcz ohydny, jego dłonie jeździły po częściach mojego ciała, które naprawdę powinny zostać tylko do mojej dyspozycji. Zamknęłam oczy i chcąc go odepchnąć syknęłam przez zęby, dlaczego ja muszę mieć takiego pecha? Poczułam jak jego dłoń wchodzi pod moją koszulkę, zagryzłam dolną wargę i splunęłam mu w twarz, wcale nie pomyślałam o konsekwencjach. Momentalnie poczułam uderzenie w twarz, złapałam się na policzek a moich oczu popłynęły łzy bólu. Co się właśnie stało do cholery?

10 komentarzy - następny.
Każdy komentarz nas motywuje, proszę więc komentujcie. 

piątek, 4 października 2013

Rozdział 3.

Ashley's POV.
Przez następne lekcje już go nie było, nikt nie wiedział co się z nim dzieje. Kiedy już postanowi przyjść będzie miał problemy, ale nie wiem czy to zrobi mu dużą różnicę. Godzina za godziną mijały aż w końcu lekcje się skończyły, był to mój upragniony czas. Zaraz zaraz, to już piątek? Uh, w końcu, nie mogłam się doczekać. Wróciłam do domu i rzucając plecak na krzesło w moim pokoju rzuciłam się zmęczona na łóżko przymykając powieki, przypomniało mi się to co wcześniej się stało.
Gdy o tym wszystkim pomyślę gęsia skórka pokrywa całą moją bladą skórę, a dreszcze biegają po moich plecach, ale to nie te dreszcze kiedy czujesz, że są przyjemne, kiedy ciepło wypełnia cię od środka. Nie, to te dreszcze kiedy sto najgorszych momentów z życia masz przed oczami. Niby to nic kiedy ktoś jest Ciebie aż tak blisko, ale ten ktoś to chłopak, którego praktycznie nie znam. Przejeżdżając wskazującym palcem po podrażnionym miejscu przypomniałam sobie kiedy podszedł do mnie i w jednym momencie zamknął moje ciało miedzy nim, a ścianą. Był o wiele silniejszy, jego tors napierał na mnie na tyle, że coraz trudniej łapałam oddech. Wiedziałam , że podobało mu się, że ja napieram na niego swoim ciałem, co tak naprawdę było próbą złapania powietrza. Jego twarz była już w zagłębieniu mojej szyi. Czułam jak jego oddech spowalnia, a jego klatka silniej się wznosi i upada, czy to możliwe żeby taka krótka chwila zdołała tak na niego zadziałać? Na początku pocałunki były delikatne, ale stały się coraz bardziej nachalne, co podejrzewam odwzorowywało jego charakter. Nie obchodziły mnie jego dłonie, które powędrowały na moje uda, byłam bardziej skupiona na tym, jak ssał moją szyję. To działo się tak szybko, ale dla mnie wieczność. Próbując go odepchnąć poczułam coś twardego na jego brzuchu, kształt tego przybierał jakby..pistoletu. Nie nie nie, to nie jest możliwe, a może..
Mimowolnie wyobraziłam sobie go trzymającego broń w ręce i przyznam, że wcale mi się to nie spodobało. Kiedy błądziłam ręką po jego brzuchu próbując wykryć czy to na pewno pistolet padły słowa "chyba nie powiesz tatusiowi?". Zanim otworzyłam oczy jego już tam nie było, jak on to zrobił? To pytanie czy groźba? Ash przestań o tym myśleć, nie powinnam była sobie nawet o tym przypominać. Bawiłam się teraz skrawkiem mojej bluzki kiedy zrozumiałam, że muszę siedzieć cicho. Dam sobie radę, zapomnę o tym. Może dziwnie się do tego przyznać, ale chyba się go boję.. mimo wszystko będę silna.
Wzięłam głęboki oddech i wpatrywałam się w sufit, jakbym leżała pod gołym niebem. Dalej  czułam ciepło jego ust na mojej szyi, okropne uczucie.  Mam nadzieję, że po weekendzie nie pojawi się w szkolę i nie będę musiała go oglądać. Czego on ode mnie chciał? Może wybrał sobie mnie na ofiarę, żeby się mną zabawić? A może to był jednorazowe zachowanie? W końcu parę dni temu przekonałam się, że może być naprawdę miły i normalny. Nie chcę już o nim myśleć, mam ważniejsze sprawy na głowie. Muszę poszukać sobie domu, obojętne czy będzie to kawalerka czy mieszkanie w kamienicy, mam mało pieniędzy a praca w małym barze za dużo zysków mi nie daje. Wzięłam mojego białego laptopa na kolana i przeszukując internet zamyśliłam się na temat mojego nowego mieszkania.

Niall’s POV
Wiem, że to nie był najlepszy sposób żeby wzbudzić w niej zaufanie do mnie - pomyślałem wpadając do domu. Logicznie myśląc  nie mogłem podejść do niej i powiedzieć  "Cześć wiem, myślisz że nie jestem taki zły, ale się mylisz. Zniszczę ci życie, bo ktoś chce cię zabić, a ja mu pomagam, to co chodźmy na randkę" To nie miałoby sensu, a na dodatek wystraszyłbym ją tak że dziewczyna nie wychodziłaby z domu.
Musiała poczuć, że to ja przejmuje kontrole dlatego właśnie tak naparłem na nią w szkole, nic nie mówię ale było to nawet..przyjemne.
Mmm ciągle czuje jej delikatne perfumy, które pozostały na mojej koszulce. Nie Horan, nie możesz tak myśleć. Może to wszystko było błędem? Może błędem było to, że w ogóle zwróciłem na nią uwagę, że podsłuchałem rozmowę chłopaków i że zabrałem ją do nich? Nienawidzę tego, często najpierw robię, a dopiero potem myśle. (...) Czułem jak ciepłe krople wody  drażnią moje ciało, odchyliłem głowę w tył mocząc moje włosy po czym zakręciłem wodę wychodząc z łazienki w ręczniku. Dokładnie się wytarłem i zakładając czarne spodnie, białą bokserkę, bluzę, a na sam koniec włożyłem na nos czarne okulary. Wsiadając do auta przeczesałem moje wilgotne włosy i ruszyłem w stronę domu Ashley, nie spodziewałem się tego co tam zobaczę. Hamując przed drzwiami jej domu zobaczyłem Ash wynoszącą..walizki? O dziwo była sama, uśmiechała się jakby bez powodu do siebie, kto wie o co jej chodziło. Uchylając szybę od samochodu przyglądałem się jej z uwagą, ha a najlepsze jest to, że była tak zamieszana, że nawet mnie nie zauważyła.
może Ci pomóc skarbie? - szepnąłem głosem słyszalnym tylko dla niej.
Zobaczyłem jak nagle uśmiech z jej twarzy znika, widać było że naprawdę nie miała ochoty spojrzeć kto siedzi za kierownicą, ale w końcu się przemogła. W jej oczach nawet z daleka można było widzieć zamieszanie jak i przerażenie. Otworzyłem drzwi od samochodu i wysiadając z niego zacząłem się do niej zbliżać.
nie, nie trzeba, poradzę sobie - powiedziała cicho Ash nerwowo ściskając rączkę od torby w ręce.
nie denerwuj się tak, chodź podwiozę cię gdziekolwiek się przeprowadzasz - łapiąc jej dłoń wyjąłem z niej walizkę i idąc w stronę mojego samochodu otworzyłem bagażnik.
Skąd wiedziałem, że się przeprowadza? Cóż chyba dało się domyślić. Można powiedzieć, że słyszałem bicie jej serca, ona miała nadzieję, że już mnie nie spotka. Parsknąłem pod nosem z myślą, że to dopiero początek naszej "znajomości". Odwróciłem się na pięcie w stronę dziewczyny i oblizałem znacząco moje lekko różowe wargi.
wsiadaj, nie krępuj się - pokazałem ręką na drzwi mojego samochodu, które automatycznie się otworzyły.
Dziewczyna posłusznie poszła do samochodu, miałem nadzieję że nie będzie się opierać. Po tym jak spakowałem jej walizki i kartony do bagażnika zająłem miejsce kierowcy trzaskając drzwiami. Usłyszałem jak przełyka ślinę, a jej ręce nerwowo były splątane ocierając się o siebie, trzęsły się. Uniosłem wzrok na jej twarz, jej oczy wpatrzone były w jeden punkt gdzieś przed nami, odetchnąłem i przejeżdżając opuszkami palców po jej dłoniach uśmiechnąłem się niewinnie w jej stronę, aby się rozluźniła.
podaj mi więc adres - przekręciłem kluczyk w stacyjce.
Wall Street, numer mieszkania 24 - powiedziała drżącym głosem.
Ruszyłem gwałtownie przed siebie włączając radio. Jechaliśmy około 30 minut w zupełnej ciszy, widziałem tylko jak czasami Ashley spogląda na mnie zaraz po tym spuszczając wzrok i udając, że zupełnie przypadkiem jej wzrok znalazł się akurat na mnie. Podjeżdżając pod wyznaczony adres wysiadłem z auta otwierając jej drzwi. Fakt, była to Wall Street, ale nie zupełnie. Trzeba było trochę pobłądzić żeby trafić akurat do wyznaczonej kawalerki, cudowne miejsce sobie wybrała..oczywiście to ironia. Wniosłem do jej "domku" walizki po czym odetchnąłem wracając do auta, mój wzrok zatrzymał się na niej. Skupiłem się na jej oczach, nie słyszałem nawet co mówi, widziałem tylko jak wysiada z auta i idzie do kawalerki.

Ashley's POV.
Tak! W końcu znalazłam kawalerkę, nie powiem była nawet przytulna. Miałam już plan jak wszystko urządzić, tak się cieszyłam. Szybko się pakując zostawiłam rodzicom kartkę, na której napisałam, że kocham ich, ale znalazłam dla siebie miejsce, miałam nadzieję że zrozumieją. Wkładając na siebie mój ulubiony sweterek i czarne legginsy wyniosłam z domu wszelkie walizki, tak się cieszyłam.
Miało być tak pięknie, no właśnie, miało.
Nagle usłyszałam dźwięk stającego auta, w ogóle się tym nie przejęłam, ale kiedy do moich uszu dobiegł znajomy głos zamknęłam oczy modląc się żeby to nie była to osoba, która właśnie przyszła mi do głowy, każdy doskonale wie o kogo chodzi. Nie chciałam patrzeć w tamtą stronę z obawą, że moje stwierdzenia się sprawdzą jednak ciekawość była silniejsza. To był on, skąd wiedział że akurat będę wychodzić? A może to czysty przypadek? Nie, przypadków nie ma. Kiedy zaproponował mi pomoc nie odzywałam się wcale, stałam wryta w ziemie patrząc na niego ze zdziwieniem, a uśmiech z mojej twarzy po prostu zniknął. Dopiero jak wysiadł z auta kierując się w moją stronę sprzeciwiłam się ściskając mocno rączkę od walizki, jednak to nic nie dało bo kiedy mnie dotknął po prostu zmiękłam. Słysząc jak wydaje mi "rozkaz" posłusznie poszłam do auta usadawiając się w nim. Patrząc jak pakuje moje walizki do bagażnika skarciłam się w myślach jak mogłam tak łatwo pozwolić sobą pomiatać, chociaż teoretycznie była to wyłącznie moja wina.
Wypytywał się mnie o to gdzie będę mieszkać, chciał ulice i adres. Nie dziwiło mnie to, w końcu miał mnie tam podwieźć jednak miałam pewne obawy co do podawania mu tych informacji. Uległam, znów, nie mogę mu wszystkiego mówić tylko dlatego, że raz zrobił coś co uraziło mnie do niego. Właśnie.. wracając do sprawy ze szkoły zachowywał się jakby to w ogóle się nie zdarzyło, nie spoglądał nawet na to co mi zrobił, a mnie dalej to bolało. Wątpie jednak, że chociaż trochę by go to dotknęło czy przejąłby się tym, niemożliwe. Jechaliśmy w ciszy, byłam strasznie zestresowana jednak nie chciałam dawać po sobie tego poznać. Od czasu do czasu spoglądałam na jego spokojną z pozoru twarz, była taka niewinna. Pozory mylą, jego maska jest spokojna a wnętrze okropne. Mój wzrok powędrował na jego brzuch, byłam pewna że miał tam pistolet, no może nie do końca, ale kiedy zobaczyłam coś...coś co opiera się o jego koszulkę wstrzymałam oddech przełykając głośno ślinę. W końcu jesteśmy, nie mogłam doczekać się aż dojedziemy. Wypakował mi walizki, był bardzo miły, to było dziwne, ale kochane.
Kiedy wrócił do auta podziękowałam mu i wychodząc spokojnym krokiem ruszyłam w stronę drzwi mojej kawalerki, będąc już prawie przy niej usłyszałam coś czego słyszeć nie chciałam. Mianowicie był to dźwięk zamykanych drzwi i mocne kroki, wiedziałam że zaraz podejdzie do mnie, obawiałam się tylko co zrobi, byliśmy tu zupełnie sami, zero żywej duszy. W pewnym momencie poczułam jak ktoś delikatnie łapie mnie za biodro, zamknęłam oczy mając nadzieję że to tylko moja wyobraźnia płata mi figle.

10 komentarzy = następny rozdział.

poniedziałek, 30 września 2013

Rozdział 2.

Niall's POV.
Słyszałem jak wali pięściami w drzwi, pewnie nie wie co się dzieje. Ma nadzieję. Myśli, że ucieknie. "Naiwne dziecko" - pomyślałem, a na mojej twarzy zagościł szyderczy uśmieszek. Wiedziałem, że mam to już za sobą.
Teraz zostało odesłać ją chłopakom i świętować. Nadal nie wiedziałem za co tak się na niej mszczą, mogli zabić samego jej ojca. Chociaż pewnie chcieli wykorzystać to, że jest dziewczyną i przyda się do zabawy. Jej pojedyncze krzyknięcia, a może raczej wołanie o pomoc dobiegały do mnie z góry. Założyłem kaptur na głowę, wziąłem do ręki środek usypiający który obracałem między palcami. Szybkim krokiem wszedłem do pokoju. Zanim zdążyłem ją odurzyć widziałem jej przestraszony wzrok wbijający się we mnie. Jedną ręką przywarłem ją do ściany, a drugą zrobiłem co do mnie należy. Byłem o wiele silniejszy, nie miała najmniejszych szans. Jechaliśmy do miejsca spotkania naszego gangu. W czasie jazdy patrzałem na jej łagodną twarz, wiedziałem że ta osoba zaraz bardzo dużo przejedzie, a na koniec sama będzie prosić o "uśmierzenie bólu".  Ashley - powtórzyłem pod nosem jeszcze raz na nią spoglądając. Nie powiem, jest  naprawdę ładna, a jej ciało...nie, nie mogę tak myśleć.
Chyba za dużo wziąłem - powtórzyłem do siebie pokręcając głową.
Chłopcy się nią zajmą, może sam skorzystam, kto wie na co będę miał ochotę. Dojechaliśmy, wyszedłem z auta i porozglądałem się wokół siebie, jednocześnie ściskając kluczyki. Dumny podszedłem do nich, witając się. Już czułem dym ze skrętów.
Co jest Horan?- odezwał się Lou, to on przewodniczył tą grupą.
Mam tą laskę- powiedziałem jednocześnie uśmiechając się ironicznie
Popatrzcie, śpi - wskazałem palcem na samochód.
Cholera Horan!- wykrzyczał Payne.
Wszyscy już stali przy aucie palcując mi szyby, mogłem się spodziewać że najbardziej napalony będzie Harry.
Młody, ty wiesz co zrobiłeś? Spieprzyłeś sprawę - warknął Zayn łapiąc mnie za koszulkę.
Syknąłem przez zaciśnięte zęby i odpychając go od siebie, w moim spojrzeniu można było wyczuć mord. Louis krzyknął i uderzając mnie w ramię pokręcił głową na znak żebym się uspokoił.
Odwieź ją jak najszybciej do domu rozumiesz? Natychmiast - wypowiedział spokojnie Lou chociaż widać było, że jest zły.
O co wam do cholery chodzi? - szybko rzuciłem rozkładając bezradnie ręce.
Załatwiłem im laskę do zabawy, zrobiłem to szybko, a oni będą mogli zrobić na złość temu policjantowi.
Nic nie rozumiesz Niall – powiedział bez uczuć cichym tonem.
Chodzi właśnie o to żeby nie wiedziała co się dzieje, dlatego nigdy więcej nie rób nic puki wszyscy tego nie ustalimy - to były ostanie słowa Tomlinson'a które do mnie wypowiedział.
Adrenalina buzowała we mnie między innymi przez jeszcze działające używki, dawno nikt mnie tak nie zdenerwował. Cóż, może postąpiłem źle i niezgodnie z wszystkim, ale chociaż ją przywiozłem. Może uda mi się jej wmówić, że to wszystko było snem.
Teraz to jest na twojej głowie, odwieź ją do domu i zrób tak żeby ci zaufała. W przeciwnym wypadku ty będziesz na jej miejscu - warknął poddenerwowany Liam odwracając się na pięcie.
Skinąłem jedynie głową na znak, że się zgadzam. Na całe szczęście miałem już plan, odwiozłem ją na ławkę pod szkołę i powoli ją budząc kucnąłem naprzeciw niej. Obudziła się gwałtownie i odsuwając się ode mnie chciała uciekać, mocno złapałem ją za rękę patrząc w jej przerażone oczy. Starałem się być całkiem bezbronny i niewinny, chciałem jej coś wmówić.
Hej, wszystko w porządku? Znalazłem Cię tutaj, wyglądało jakbyś spała, nie mogłem Cię zostawić. Wszystko w porządku? - wymruczałem przejętym tonem po czym zająłem miejsce obok niej.
Chyba mi uwierzyła, widać było że się uspokoiła, usiadła jakby luźniej a jej dłoń wyrwała się z mojego uścisku. Uśmiechnąłem się do niej aby stworzyć pozory miłego chłopaka, miałem nadzieję że uda mi się ją okłamać. Kiedy usłyszałem od niej wszystko odetchnąłem z ulgą śmiejąc się i zapewniając, że nic się nie stało. Zaproponowałem jej także odwiezienie do domu, zgodziła się więc wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę jej domu. Jest tego plus, dowiedziałem się gdzie mieszka, nie powinna mi tego mówić, a no tak.. ona o tym nie wie. Kiedy odwiozłem ją do domu wypuściłem ją z auta i odjechałem, sam sobie pogratulowałem. (...)
Siedząc już w domu wszedłem do łazienki i biorąc gorący prysznic przemyślałem wszystko, w końcu udało mi się zrobić coś poza dilerką, nie powiem że mi się to nie podobało. Wychodząc z wc udałem się w stronę mojego ciepłego łóżka w którym zawsze momentalnie usypiałem, no "zawsze"..od paru dni.  Rano obudziłem się sam z siebie, nie wiem czemu, normalnie jeszcze bym spał. Robiąc to co zawsze rano ubrałem się w szare ściągane na dole dresy i czarną koszulkę wyszedłem z domu jadąc do szkoły, pierwszy raz się nie spóźniłem. Wchodząc do klasy zająłem swoje miejsce i wyjmując książki mój wzrok skierował się na zegarek wiszący dosłownie naprzeciw mnie, czekałem tylko do końca lekcji. Po 45 minutach w końcu doczekałem się dzwonka, klasa była zupełnie pusta, zostałem tylko ja i Ashley, mruknąłem z zadowolenia a gdy już chciała wyjść złapałem ją za nadgarstek dociskając do ściany. Spojrzałem w jej jasne oczy po czym zmarszczyłem brwi przysuwając się nieco, musnąłem parę razy jej szyję, a na sam koniec zrobiłem jej dużą, najprawdopodobniej aż bolesną malinkę.
Chyba nie powiesz tatusiowi? - szepnąłem składając delikatny pocałunek na jej ustach po czym wychodząc z sali trzasnąłem drzwiami, rozglądając się opuściłem szybkim krokiem szkołę i cały jej teren.

Ashley's POV.
W pewnym momencie usłyszałam jak przekręca zamek w drzwiach, cofnęłam się pod ścianę zciskając powieki jak najmocniej mogłam.
Zobaczyłam go stojącego w wejściu, nagle rzucił się na mnie i przycisnął do ściany.
Mój wzrok powędrował na jego niebieskie oczy tak naprawdę kryjące niewinność i uczucie, dlaczego mi to robił, nie rozumiałam zupełnie nic. Podsunął mi coś pod nos, a ja z przerażenia zaciągnęłam się zaraz po tym zobaczyłam jak zamazuje mi się ekran.  Poczułam ciepło na mojej dłoni i nagle..obudziłam się, co się stało? Znów tu był, dlaczego on za mną chodzi? Z przerażeniem odsunęłam się do tyłu i chcąc już uciekać usłyszałam jego łagodny głos, który załagodził wszystko. Uspokoiłam się momentalnie słysząc jak się przejmuje, odetchnęłam i mocno ścisnęłam jego kciuka.
Śniło mi się, że porwałeś mnie i zamknąłeś w domu, wiem to głupie - spuściłam głowę, czułam jak moje policzki nabierając różowego koloru.
Kiedy moja głowa była spuszczona w dół zobaczyłam jak trzymam go za rękę, momentalnie zabrałam dłoń unosząc niepewnie wzrok. Pasmo moich blond włosów spadło na moje oko kiedy nagle usłyszałam propozycję chłopaka, skinąłam głową wstając i wsiadając niepewnie do jego auta. Jechaliśmy w ciszy, to dziwne bo zazwyczaj lubię rozmawiać, bynajmniej z ludźmi których dobrze znam. Czułam jakby ta droga trwała wieczność, a tak naprawdę trwała ..10 minut? tylko? Nieważne, cieszę się że w końcu się skończyła. Wychodząc z samochodu pomachałam do Niall'a i uśmiechnęłam się w podziękowaniu, zaraz po tym usłyszałam jedynie pisk opon jego samochodu. Weszłam do domu, który okazał się pusty, hmm moich rodziców znów nie było.
Wzięłam wieczorny prysznic i kładąc się do łóżka usadowiłam laptopa na moich kolanach przeglądając internetowe strony, jednak po krótkim czasie zmorzył mnie sen. Kładąc się okryłam szyję kołdrą i zaczęłam rozmyślać o całym dniu, dlaczego on właściwie pojawił się w tej szkole? Ten ranek był inny, nie chciało mi się wstawać (co jest rzadkością z przyzwyczajenia jak wcześniej wspominałam), ani robić kompletnie nic. Umyłam się i ubrałam moją ulubioną koszulę, a do tego legginsy po czym wybiegłam z domu udając się do szkoły, kolejny monotonny dzień. Wchodząc do klasy on już tam był, jego obojętne spojrzenie wlepione było jedynie w zegar wiszący na ścianie, coś było nie tak.
Hej - szepnęłam kiedy przechodziłam obok chłopaka jednak on nie wykazał żadnej reakcji.
Zajmując miejsce jakoś wytrzymałam tą godzinę, chcąc już wychodzić zobaczyłam że zostałam sama w klasie właśnie z Niall'em. Po moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz, dlaczego? Chcąc już wyjść spuściłam głowę, nagle poczułam ten sam ścisk na nadgarstkach co w moim śnie, poczułam się co najmniej dziwnie. Po chwili byłam przy ścianie, a Horan stał przede mną wpatrując się we mnie, nagle jego wilgotne usta znalazły się na  mojej szyi, otworzyłam szeroko oczy i zacisnęłam usta w cienką linię chcąc aby już skończył. Z początku było to przyjemne, ale po chwili zaczęło boleć, piec, co ja zrobiłam temu światu? Usłyszałam jego zachrypnięty głos, był inny niż ostatnio. Przejechałam ręką po bolącym miejscu na szyi zaraz po tym rozglądając się po klasie, jego już nie było. W głowie siedziały mi jedynie jego słowa, dlaczego on właściwie mnie dotykał? Był zupełnie inny..

Rozdział 1.

Niall's POV.
Jeszcze jedna walizka? Mam aż tyle rzeczy? No nic, muszę ją skądś wykombinować i pakujemy się dalej, w końcu już jutro jadę, a dopiero po dwóch dniach będę w nowym jorku. Przegrzebując szafy znalazłem jeszcze jedną, dużą, podróżną torbę do której chyba będę musiał się zmieścić. Wyciągając z szafek moje ubrania, które na szczęście są już ostatnimi które mam umieścić w tej cholernej torbie przetarłem nadgarstkiem czoło z potu kiedy dostałem powiadomienie na moim służbowym telefonie. Nieznany numer, nigdy z kimś takim nie rozmawiałem ani się nie umawiałem, chcieli parę gram z każdego mojego towaru, było to dużo pieniędzy więc było mi to jak najbardziej na rękę, doczytując sms'a do końca cicho parsknąłem pod nosem klaszcząc w dłonie. Odbiorca był z nowego jorku, akurat tam jechałem więc wszystko idealnie się potoczyło, dałem mu znać że po paru dniach towar powinienem dostarczyć, zgodził się bez wahań. Już 22.00? Jeśli zaraz się nie położę z jutrzejszego wyjazdu nici. Wziąłem w dłoń ręcznik i udając się do łazienki zrzuciłem z siebie wszystkie ubrania po czym wszedłem pod prysznic puszczając gorącą wodę, nie wiem dlaczego ale zawsze wtedy bierze mnie na przemyślenia, stwierdziłem że za parę dni zaczne zupełnie nowe życie, będzie wspaniale. Zapewne będę miał tam dużo więcej klientów, zapewne też dużo więcej kłopotów, ale liczyłem się z tym. Wychodząc z rozgrzanego prysznica owinąłem się od pasa w dół ręcznikiem i przecierając moją wilgotną dłonią zaparowane lustro przeczesałem pasmo moich mokrych włosów. Wychodząc z łazienki trzasnąłem drzwiami po czym ściągnąłem z siebie ręcznik biorąc jedynie przygotowane wcześniej bokserki. Położyłem się do łóżka po męczącym dniu, chwile rozmyślając nad wszystkim zamknąłem oczy momentalnie usypiając. (...) Gdzie jest budzik? Jak mógł zadzwonić godzinę wcześniej? Zerwałem się z łóżka i podchodząc do szafki zrzuciłem z niej budzik przeczesując moje wilgotne od wczoraj, rozczochrane włosy po czym rozciągnąłem się uchylając okno. Rozejrzałem się po całym moim skromnym domku, nie podobał mi się już tak samo jak kiedyś, za parę godzin opuszczę go i już nigdy tu nie wrócę, a może to dobrze? W końcu coś nowego, to chyba będzie lepsze niż stanie ciągle w miejscu, życie musi nabrać tempa. Okej, jestem już całkiem spakowany, wszystko mam przy sobie więc chyba mogę iść. Zabierając dwie torby wrzuciłem je do bagażnika mojego czarnego auta, następnie włożyłem tam też wszystkie pudła, chcąc już wsiadać westchnąłem i zrobiłem parę kroków w tył. Uchylając drzwi rozejrzałem się po domu, a na mojej twarzy ukazał się niewielki uśmiech. Odwróciłem się na pięcie i wsiadając do auta odjechałem z piskiem opon, włączyłem radio i pogdłaśniając wyjąłem z kieszeni pogniecionego papierosa, przekląłem pod nosem i wkładając go między moje wilgotne wargi odpaliłem go szybkim ruchem uchylając nieco okno. To straszne, że przez całą drogę wypaliłem ponad dwie paczki, to nałóg i chyba powinienem to wyleczyć, ale kto by na to zwracał uwagę.  Zatrzymałem się na chwilę na stacji, kupię sobie kawę i może coś do jedzenia, ale najpierw załatwię ważniejsze rzeczy. Wychodząc z auta rozejrzałem się i wszedłem do wc, które znajdywało się na stacji po czym zamykając się w jednej z kabin oparłem się o ściankę od niej po czym zjechałem w dół.  Wyciągając z kieszeni spodni szybkim ruchem mały woreczek moje ręce zaczęły się trząść, chyba za często to robiłem. Odpowiednio ustawiając kciuka wsypałem trochę narkotyku na wgłębienie na ręce po czym zwijając w rulonik 20$, które podsunąłem sobie pod nos. Mocno się zaciągając przymknąłem oczy rozkoszując się uczuciem jakie mi towarzyszyło. Rozszerzone źrenice, buzująca krew, cięższe i wolniejsze oddychanie, sprawiało mi to tak ogromną przyjemność, nie do opisania. Podnosząc się z ziemi wyszedłem z łazienki, rozglądałem się szeroko otwierając oczy, miałem jedynie nadzieję że nikt się niczego nie domyśli. Szybko kupiłem kawę i wychodząc z powrotem wsiadłem do auta odjeżdżając z piskiem opon, od czasu do czasu widziałem różnie szlaczki, plamy, miałem dziwne myśli i czułem się jakbym.. jakbym był zupełnie kimś innym, jakby moja dusza siedziała obok mnie. Minęło parę godzin, a ja w końcu dojechałem, parkując autem przed dużą kamienicą spojrzałem w górę na ostatnie okna, czyli mój nowy dom. Wziąłem torbę z ubraniami i wchodząc na górę przekręciłem zamek, moje serce zaczęło bić szybciej a z moich ust wydobyło się westchnięcie chyba..szczęścia? Cóż, uchylając drzwi wstrzymałem oddech, kiedy już zobaczyłem moje nowe mieszkanie na mojej twarzy zagościł uśmiech, wszystko było tak jak chciałem, a widoki z okna, mmm przepiękne. Spoglądając na zegarek zrzuciłem z siebie wszelkie ubrania zostawiając jedynie bokserki, położyłem się do łóżka i przymknąłem oczy. Cholera..jutro szkoła, zawaliłem raz drugi nie mogę, bo zwolnią mnie zupełnie z wszystkiego, nie mam ochoty siedzieć w tej szkole jeszcze parę dobrych lat, to ostatni rok. Odwracając się na bok usnąłem, około godziny 7:30 zadzwonił mój budzić, niechętnie wstając z łóżka ruszyłem w stronę łazienki, przemywając twarz zimną wodą ziewnąłem i przeczesałem włosy wracając do pokoju. Założyłem szarą koszulkę z przyszytą kieszonką na piersi, czarne, trochę obcisłe spodnie, a do tego wszystkiego air max'y. Zarzucając plecak przez ramię zbiegłem na dół i siadając do auta odjechałem, naprawdę po całej drodze tutaj zbrzydnęło mi siedzenie w tym samym miejscu. Kiedy w końcu trafiłem do szkoły na pewni było już po dzwonku, a ja nawet nie wiedziałem w której jestem klasie, co mam teraz ani gdzie jest..wejście do szkoły, jak można wymyślać tak zagmatwane budynki. Po paru minutach stałem już pod moją klasą, łapiąc za klamkę wziąłem głęboki wdech i wchodząc do środka rzuciłem okiem na całą klasę i nauczyciela, który najwidoczniej nie był zadowolony moim spóźnieniem. Wyciągnąłem rękę w stronę drzwi i chcąc je zamknąć przeciąg niestety zrobił to za mnie uderzając mnie tym samym w dłoń. Syknąłem pod nosem z bólu po czym zobaczyłem jak nauczyciel wskazuje mi miejsce w którym mam usiąść, parsknąłem pod nosem i rzuciłem plecak w ogóle pod inną ławkę niż miałem usiąść. Rozglądając się po klasie wszyscy siedzieli razem, tylko nie jedna dziewczyna, drobna blondynka zapatrzona w książkę, wzruszyłem ramionami gdy nagle drzwi się otworzyły, przekręciłem oczami wiedziąc już co mnie czeka, pewnie miałem się przedstawić. Hmm nie myliłem się, mój wychowawca właśnie o to mnie poprosił, poprawłem się na krześle nie spuszczając wzroku z moich dłoni, którymi się bawiłem.
Niall - burknąłem bez uczuć pod nosem i uniosłem wzrok na niezadowolonego nauczyciela.
Lekcje minęły mi szybko, czułem się dziwnie bo trzy dziewczyny z klasy strasznie się do mnie kleiły, jakieś głupie suki, które najzwyczajniej lubią się puszczać, niech trzymają się z daleka. Po szkole pojechałem od razu do wyznaczonego miejsca w którym umówiłem się z odbiorcą towaru, ku mojemu zdziwieniu nie był to jeden mężczyzna, a parę chłopaków, można była nazwać ich gangiem. Dogadaliśmy się od razu, zaprosili mnie na piwo, nie wahałem się, jak dają to bierz, moje motto życiowe. Zapaliliśmy parę skrętów, kiedy już miałem iść usłyszałem że chcą porwać niejaką Ashley, drobną blondynkę, dokładnie ją opisali. Była córką komendanta najbardziej znanej policji w nowym jorku, jasne, ale nie mieli powodu, ona raczej by ich nie skrzywdziła. Wiedziałem, że ma dodatkowe zajęcia w szkole, nie wiem dlaczego ale obudziło się we mnie uczucie, że muszę jej pomóc. Nie miałem powodów żeby to robić, zobaczymy, może sam do czegoś ją wykorzystam. Wsiadając w auto pojechałem pod szkołę, czekając pod nią rozglądałem się na małą osóbką Ashley, w pewnym momencie wyszła ze szkoły ze słuchawkami w uszach i dosłownie pognała przed siebie. Wychodząc z auta podbiegłem do niej i mocno uchwyciłem jej nadgarstki w ręce ciągnąc brutalnie do auta, była przerażona, ale na to już nic nie poradzę. Wpychając ją do auta zamknąłem drzwi odjeżdżając w stronę mojego domu. Wyciągnąłem z kieszeni tutkę którą podsunąłem jej pod nos i kazałem powąchać, momentalnie zemdlała. (...) Wniosłem ją do mojego mieszkania i kładąc na łóżku zobaczyłem jak się budzi, pozamkałem okna blokując klamki i wyszedłem z domu zamykając drzwi na parę zamków.
Zostań tu i nie próbuj uciekać - warknąłem przez zęby schodząc na dół, miałem pewnen plan.

Ahsley's POV.
Byłam już przyzwyczajona do budzenia się o 7:00 rano, codzienność już mnie tego nauczyła więc nawet mnie to nie męczyło, naprawdę. Podnosząc się z łóżka udałam się do łazienki, uśmiechnęłam się do lustra po czym spinając włosy w niechlujnego koczka przemyłam twarz i zęby po czym włożyłam świeżą bieliznę. Nakładając na moje oczy puder zaraz po tym pomalowałam rzęsy niewielką ilością tuszu do rzęs, a usta matowym, bezbarwnym błyszczykiem. Wychodząc z łazienki ubrałam na siebie czarne, bardzo obciłe spodnie i beżowy luźny sweterek, nigdy nie lubiłam przesadzać z ubraniami, byłam raczej skromną dziewczyną i chyba bardzo skrytą w sobie, jeśli można to tak określić. Zarzucając na ramię moją czarną, pojemną torbę wyszłam z domu kierując się w stronę mojej "kochanej" szkoły, ugh dojście tam zawsze zajmowało mi około dwudziestu minut i było bardzo męczące, serio czasem miałam dość. W końcu będąc w klasie (nie chcę żeby wyszło, że tylko czekałam żeby już siedzieć w tej ławce, po prostu wolałam to niż włuczyć się po mieście idąc tutaj) na czym skończyłam? Ah tak. Po dosłownie paru minutach do lekcji wparował nowy chłopak, nauczyciele u nas nie lubią spóźnień, a zwłaszcza pan od historii, już mu współczuje. Jakoś zbytno nie obchodziło mnie to, że jest tu nowy chłopak, wiedziałam że Jessica i Clara zaraz będą się do niego kleić, nienawidzę ich. Dzisiejszy pobyt w szkole skończył się dość szybko, kiedy zabierałam wszystkie rzeczy z sali aktorskiej włożyłam w uszy słuchawki, tak też wyszłam ze szkoły. Szłam spokojnie przed siebie kiedy nagle ktoś zaczął szarpać mnie za ręce i zaciągnął do samochodu. Byłam przerażona, co więcej mówić? Serce miałam dosłownie w gardle, czułam jak niemiłe dreszcze przechodzą mi po ciele. Spojrzałam kątem oka na mężczyznę który siedział za kierownicą, a może jednak na.. mojego znajomego z klasy, o co tu do cholery chodziło?
gdzie mnie wiedziesz? co ja ci zrobiłam, nie znasz mnie, co chcesz mi zrobić? - przerażonym głosem mówiłam ciągle patrząc na Niall'a, bo chyba tak miał na imię o ile dobrze pamiętam.
Chyba za bardzo panikowałam, z początku tak myślałam, ale kiedy podsunął mi coś pod nos a ja nagle zaczęła tracić przytomność dosłownie chciałam spłonąć i zniknąć z tego świata. Nie wiedziałam co się ze mną działo, obudziłam się w małym pokoiku i zobaczyłam go nad sobą, dosłownie w tej samej chwili wyszedł z domu i krzyknął żebym została, bo i tak mnie znajdzie. Czy zamierza mi coś zrobić? Nie wiem, ale podchodząc do drzwi oparłam się o nie mając nadzieję że mnie usłyszy. Zaczęłam w nie uderzać, ale bezskutecznie. Obsunęłam się po nich na zimną posadzkę jego podłogi i schowałam twarz w dłonie, o co w tym wszystkim właściwie chodzi?

niedziela, 29 września 2013

PROLOG:

Niall jest dilerem z małego miasteczka Forks. Pewnego dnia dostaje zamówienie z nowego jorku, które zmieni całe jego życie. Jest mu to na rękę, bo w najbliższych dniach miał się tam przeprowadzić.
Kiedy już wynajął mieszkanie na jednej z dzielnic dołączył do grupki chłopaków, którzy zamówili od niego towar. Ostatnio zawalił szkołę więc teraz od czasu do czasu musiał w niej przebywać. Jego stałym klientem został ten sam gang do którego się przyłączył i dla którego po części tu przyjechał. Widywał się z nimi i wplątywał w różne nielegalne zakłady i tym podobne. Obiło mu się o uszy, że chłopcy mają zamiar porwać Ashley - znajomą z jego klasy, a także córkę komendanta najbardziej znanej policji w nowym jorku. Chcą się nią tylko "zabawić", a potem zabić, tak samo jak policja zabiła ich szefa. Czy ktoś jej pomoże? A może Ashley zginie?