poniedziałek, 30 września 2013

Rozdział 1.

Niall's POV.
Jeszcze jedna walizka? Mam aż tyle rzeczy? No nic, muszę ją skądś wykombinować i pakujemy się dalej, w końcu już jutro jadę, a dopiero po dwóch dniach będę w nowym jorku. Przegrzebując szafy znalazłem jeszcze jedną, dużą, podróżną torbę do której chyba będę musiał się zmieścić. Wyciągając z szafek moje ubrania, które na szczęście są już ostatnimi które mam umieścić w tej cholernej torbie przetarłem nadgarstkiem czoło z potu kiedy dostałem powiadomienie na moim służbowym telefonie. Nieznany numer, nigdy z kimś takim nie rozmawiałem ani się nie umawiałem, chcieli parę gram z każdego mojego towaru, było to dużo pieniędzy więc było mi to jak najbardziej na rękę, doczytując sms'a do końca cicho parsknąłem pod nosem klaszcząc w dłonie. Odbiorca był z nowego jorku, akurat tam jechałem więc wszystko idealnie się potoczyło, dałem mu znać że po paru dniach towar powinienem dostarczyć, zgodził się bez wahań. Już 22.00? Jeśli zaraz się nie położę z jutrzejszego wyjazdu nici. Wziąłem w dłoń ręcznik i udając się do łazienki zrzuciłem z siebie wszystkie ubrania po czym wszedłem pod prysznic puszczając gorącą wodę, nie wiem dlaczego ale zawsze wtedy bierze mnie na przemyślenia, stwierdziłem że za parę dni zaczne zupełnie nowe życie, będzie wspaniale. Zapewne będę miał tam dużo więcej klientów, zapewne też dużo więcej kłopotów, ale liczyłem się z tym. Wychodząc z rozgrzanego prysznica owinąłem się od pasa w dół ręcznikiem i przecierając moją wilgotną dłonią zaparowane lustro przeczesałem pasmo moich mokrych włosów. Wychodząc z łazienki trzasnąłem drzwiami po czym ściągnąłem z siebie ręcznik biorąc jedynie przygotowane wcześniej bokserki. Położyłem się do łóżka po męczącym dniu, chwile rozmyślając nad wszystkim zamknąłem oczy momentalnie usypiając. (...) Gdzie jest budzik? Jak mógł zadzwonić godzinę wcześniej? Zerwałem się z łóżka i podchodząc do szafki zrzuciłem z niej budzik przeczesując moje wilgotne od wczoraj, rozczochrane włosy po czym rozciągnąłem się uchylając okno. Rozejrzałem się po całym moim skromnym domku, nie podobał mi się już tak samo jak kiedyś, za parę godzin opuszczę go i już nigdy tu nie wrócę, a może to dobrze? W końcu coś nowego, to chyba będzie lepsze niż stanie ciągle w miejscu, życie musi nabrać tempa. Okej, jestem już całkiem spakowany, wszystko mam przy sobie więc chyba mogę iść. Zabierając dwie torby wrzuciłem je do bagażnika mojego czarnego auta, następnie włożyłem tam też wszystkie pudła, chcąc już wsiadać westchnąłem i zrobiłem parę kroków w tył. Uchylając drzwi rozejrzałem się po domu, a na mojej twarzy ukazał się niewielki uśmiech. Odwróciłem się na pięcie i wsiadając do auta odjechałem z piskiem opon, włączyłem radio i pogdłaśniając wyjąłem z kieszeni pogniecionego papierosa, przekląłem pod nosem i wkładając go między moje wilgotne wargi odpaliłem go szybkim ruchem uchylając nieco okno. To straszne, że przez całą drogę wypaliłem ponad dwie paczki, to nałóg i chyba powinienem to wyleczyć, ale kto by na to zwracał uwagę.  Zatrzymałem się na chwilę na stacji, kupię sobie kawę i może coś do jedzenia, ale najpierw załatwię ważniejsze rzeczy. Wychodząc z auta rozejrzałem się i wszedłem do wc, które znajdywało się na stacji po czym zamykając się w jednej z kabin oparłem się o ściankę od niej po czym zjechałem w dół.  Wyciągając z kieszeni spodni szybkim ruchem mały woreczek moje ręce zaczęły się trząść, chyba za często to robiłem. Odpowiednio ustawiając kciuka wsypałem trochę narkotyku na wgłębienie na ręce po czym zwijając w rulonik 20$, które podsunąłem sobie pod nos. Mocno się zaciągając przymknąłem oczy rozkoszując się uczuciem jakie mi towarzyszyło. Rozszerzone źrenice, buzująca krew, cięższe i wolniejsze oddychanie, sprawiało mi to tak ogromną przyjemność, nie do opisania. Podnosząc się z ziemi wyszedłem z łazienki, rozglądałem się szeroko otwierając oczy, miałem jedynie nadzieję że nikt się niczego nie domyśli. Szybko kupiłem kawę i wychodząc z powrotem wsiadłem do auta odjeżdżając z piskiem opon, od czasu do czasu widziałem różnie szlaczki, plamy, miałem dziwne myśli i czułem się jakbym.. jakbym był zupełnie kimś innym, jakby moja dusza siedziała obok mnie. Minęło parę godzin, a ja w końcu dojechałem, parkując autem przed dużą kamienicą spojrzałem w górę na ostatnie okna, czyli mój nowy dom. Wziąłem torbę z ubraniami i wchodząc na górę przekręciłem zamek, moje serce zaczęło bić szybciej a z moich ust wydobyło się westchnięcie chyba..szczęścia? Cóż, uchylając drzwi wstrzymałem oddech, kiedy już zobaczyłem moje nowe mieszkanie na mojej twarzy zagościł uśmiech, wszystko było tak jak chciałem, a widoki z okna, mmm przepiękne. Spoglądając na zegarek zrzuciłem z siebie wszelkie ubrania zostawiając jedynie bokserki, położyłem się do łóżka i przymknąłem oczy. Cholera..jutro szkoła, zawaliłem raz drugi nie mogę, bo zwolnią mnie zupełnie z wszystkiego, nie mam ochoty siedzieć w tej szkole jeszcze parę dobrych lat, to ostatni rok. Odwracając się na bok usnąłem, około godziny 7:30 zadzwonił mój budzić, niechętnie wstając z łóżka ruszyłem w stronę łazienki, przemywając twarz zimną wodą ziewnąłem i przeczesałem włosy wracając do pokoju. Założyłem szarą koszulkę z przyszytą kieszonką na piersi, czarne, trochę obcisłe spodnie, a do tego wszystkiego air max'y. Zarzucając plecak przez ramię zbiegłem na dół i siadając do auta odjechałem, naprawdę po całej drodze tutaj zbrzydnęło mi siedzenie w tym samym miejscu. Kiedy w końcu trafiłem do szkoły na pewni było już po dzwonku, a ja nawet nie wiedziałem w której jestem klasie, co mam teraz ani gdzie jest..wejście do szkoły, jak można wymyślać tak zagmatwane budynki. Po paru minutach stałem już pod moją klasą, łapiąc za klamkę wziąłem głęboki wdech i wchodząc do środka rzuciłem okiem na całą klasę i nauczyciela, który najwidoczniej nie był zadowolony moim spóźnieniem. Wyciągnąłem rękę w stronę drzwi i chcąc je zamknąć przeciąg niestety zrobił to za mnie uderzając mnie tym samym w dłoń. Syknąłem pod nosem z bólu po czym zobaczyłem jak nauczyciel wskazuje mi miejsce w którym mam usiąść, parsknąłem pod nosem i rzuciłem plecak w ogóle pod inną ławkę niż miałem usiąść. Rozglądając się po klasie wszyscy siedzieli razem, tylko nie jedna dziewczyna, drobna blondynka zapatrzona w książkę, wzruszyłem ramionami gdy nagle drzwi się otworzyły, przekręciłem oczami wiedziąc już co mnie czeka, pewnie miałem się przedstawić. Hmm nie myliłem się, mój wychowawca właśnie o to mnie poprosił, poprawłem się na krześle nie spuszczając wzroku z moich dłoni, którymi się bawiłem.
Niall - burknąłem bez uczuć pod nosem i uniosłem wzrok na niezadowolonego nauczyciela.
Lekcje minęły mi szybko, czułem się dziwnie bo trzy dziewczyny z klasy strasznie się do mnie kleiły, jakieś głupie suki, które najzwyczajniej lubią się puszczać, niech trzymają się z daleka. Po szkole pojechałem od razu do wyznaczonego miejsca w którym umówiłem się z odbiorcą towaru, ku mojemu zdziwieniu nie był to jeden mężczyzna, a parę chłopaków, można była nazwać ich gangiem. Dogadaliśmy się od razu, zaprosili mnie na piwo, nie wahałem się, jak dają to bierz, moje motto życiowe. Zapaliliśmy parę skrętów, kiedy już miałem iść usłyszałem że chcą porwać niejaką Ashley, drobną blondynkę, dokładnie ją opisali. Była córką komendanta najbardziej znanej policji w nowym jorku, jasne, ale nie mieli powodu, ona raczej by ich nie skrzywdziła. Wiedziałem, że ma dodatkowe zajęcia w szkole, nie wiem dlaczego ale obudziło się we mnie uczucie, że muszę jej pomóc. Nie miałem powodów żeby to robić, zobaczymy, może sam do czegoś ją wykorzystam. Wsiadając w auto pojechałem pod szkołę, czekając pod nią rozglądałem się na małą osóbką Ashley, w pewnym momencie wyszła ze szkoły ze słuchawkami w uszach i dosłownie pognała przed siebie. Wychodząc z auta podbiegłem do niej i mocno uchwyciłem jej nadgarstki w ręce ciągnąc brutalnie do auta, była przerażona, ale na to już nic nie poradzę. Wpychając ją do auta zamknąłem drzwi odjeżdżając w stronę mojego domu. Wyciągnąłem z kieszeni tutkę którą podsunąłem jej pod nos i kazałem powąchać, momentalnie zemdlała. (...) Wniosłem ją do mojego mieszkania i kładąc na łóżku zobaczyłem jak się budzi, pozamkałem okna blokując klamki i wyszedłem z domu zamykając drzwi na parę zamków.
Zostań tu i nie próbuj uciekać - warknąłem przez zęby schodząc na dół, miałem pewnen plan.

Ahsley's POV.
Byłam już przyzwyczajona do budzenia się o 7:00 rano, codzienność już mnie tego nauczyła więc nawet mnie to nie męczyło, naprawdę. Podnosząc się z łóżka udałam się do łazienki, uśmiechnęłam się do lustra po czym spinając włosy w niechlujnego koczka przemyłam twarz i zęby po czym włożyłam świeżą bieliznę. Nakładając na moje oczy puder zaraz po tym pomalowałam rzęsy niewielką ilością tuszu do rzęs, a usta matowym, bezbarwnym błyszczykiem. Wychodząc z łazienki ubrałam na siebie czarne, bardzo obciłe spodnie i beżowy luźny sweterek, nigdy nie lubiłam przesadzać z ubraniami, byłam raczej skromną dziewczyną i chyba bardzo skrytą w sobie, jeśli można to tak określić. Zarzucając na ramię moją czarną, pojemną torbę wyszłam z domu kierując się w stronę mojej "kochanej" szkoły, ugh dojście tam zawsze zajmowało mi około dwudziestu minut i było bardzo męczące, serio czasem miałam dość. W końcu będąc w klasie (nie chcę żeby wyszło, że tylko czekałam żeby już siedzieć w tej ławce, po prostu wolałam to niż włuczyć się po mieście idąc tutaj) na czym skończyłam? Ah tak. Po dosłownie paru minutach do lekcji wparował nowy chłopak, nauczyciele u nas nie lubią spóźnień, a zwłaszcza pan od historii, już mu współczuje. Jakoś zbytno nie obchodziło mnie to, że jest tu nowy chłopak, wiedziałam że Jessica i Clara zaraz będą się do niego kleić, nienawidzę ich. Dzisiejszy pobyt w szkole skończył się dość szybko, kiedy zabierałam wszystkie rzeczy z sali aktorskiej włożyłam w uszy słuchawki, tak też wyszłam ze szkoły. Szłam spokojnie przed siebie kiedy nagle ktoś zaczął szarpać mnie za ręce i zaciągnął do samochodu. Byłam przerażona, co więcej mówić? Serce miałam dosłownie w gardle, czułam jak niemiłe dreszcze przechodzą mi po ciele. Spojrzałam kątem oka na mężczyznę który siedział za kierownicą, a może jednak na.. mojego znajomego z klasy, o co tu do cholery chodziło?
gdzie mnie wiedziesz? co ja ci zrobiłam, nie znasz mnie, co chcesz mi zrobić? - przerażonym głosem mówiłam ciągle patrząc na Niall'a, bo chyba tak miał na imię o ile dobrze pamiętam.
Chyba za bardzo panikowałam, z początku tak myślałam, ale kiedy podsunął mi coś pod nos a ja nagle zaczęła tracić przytomność dosłownie chciałam spłonąć i zniknąć z tego świata. Nie wiedziałam co się ze mną działo, obudziłam się w małym pokoiku i zobaczyłam go nad sobą, dosłownie w tej samej chwili wyszedł z domu i krzyknął żebym została, bo i tak mnie znajdzie. Czy zamierza mi coś zrobić? Nie wiem, ale podchodząc do drzwi oparłam się o nie mając nadzieję że mnie usłyszy. Zaczęłam w nie uderzać, ale bezskutecznie. Obsunęłam się po nich na zimną posadzkę jego podłogi i schowałam twarz w dłonie, o co w tym wszystkim właściwie chodzi?

2 komentarze :

  1. Przyznam, że prolog przypomina raczej opis czego mniej więcej można się tutaj spodziewać. :) I Nowy York z dużych liter to przecież nazwa własna. Parę powtórzeń i strasznie długie zdania, które po którymś przecinku mogłyby być już kolejnym ;> Mimo wszystko przydałoby się też więcej akapitów tekst trochę się zlewa :>
    Z deczka przerażające, że tak szybko postanowił ją porwać i wgl matko :o Szybki bil z niego. Mimo wszystko jestem ciekawa co może być, dalej! :)
    Jeśli masz ochotę zapraszam na in--my-place.blogspot.com
    Możesz mnie inf. o rozdziałach :) @Reniferowa_

    OdpowiedzUsuń
  2. Spokojnie to dopiero początek, to że taki "szybki bil" to nie znaczy, że na tym koniec historii i będzie ją trzymał w JAKIMŚ domu :) Dopiero się rozkręca x
    dziękujemy za uwagi :)x

    @imsandwichniall

    OdpowiedzUsuń