Niall's POV.
Ona sądziła, że podwioze ją tak zupełnie za nic? Że zrobię coś dobrego z własnej woli? Mógłbym teraz wybuchnąć śmiechem, ze mną nie ma tak łatwo, założę się, że ona już się o tym przekonała. Wysiadłem z auta po czym ruszyłem w jej stronę, zapewne niczego się nie spodziewała, przecież byłem taki miły. Byłem już dosłownie za nią kiedy wyciągnąłem dłoń w przód usadawiając ją na biodrze Ash.
Zbliżyłem się do niej i całując pewnie jej szyję dosłownie mogłem poczuć gęsią skórkę, która pojawiła się na jej karku.
jesteś chory - warknęła Ashley po czym wpadła do domku odpychając mnie.
Była zabawna myśląc, że zdąży zamknąć drzwi. Już prawie jej się udało jednak byłem silniejszy, wchodząc do środka trzasnąłem drzwiami. Zostaliśmy tylko my, puste pomieszczenie z białymi ścianami. Nie mogłem tak po postu czegoś jej zrobić, zapomniałem że muszę ją do siebie przekonać. Odetchnąłem głośno, a mój oddech wypełnił cały pokój. Podchodząc bliżej do dziewczyny starałem się zrobić smutną minę i chyba faktycznie mi się udało, zobaczyłem spokój w jej jasnych oczach.
chciałem sprawić Ci przyjemność, przepraszam - burknąłem, przyznam że dość niewinnym głosem.
może nie w taki sposób? - odpyskowała Ash otwierając okno.
przeprosiłem - syknąłem w jej stronę.
Zacisnąłem mocno pięści starając się nie krzyknąć na dziewczynę po czym westchnąłem podchodząc do niej. Mimo wszystko, że wyjaśniliśmy sobie sprawę można było poczuć, że Ashley jest mocno spięta kiedy podchodzę.
nie denerwuj się tak, już Ci to mówiłem - parsknąłem ze śmiechem w jej stronę.
przestań - wywróciła zirytowana oczami.
dziś nie zrobisz tu nic, całe meblowanie zajęłoby Ci cholernie dużo czasu, a przecież trzeba wszystko odnowić, pomalować. Śpij dziś u mnie, obiecuje, że nie zrobię nic bez Twojego pozwolenia - zaproponowałem nie spuszczając z niej wzroku.
dlaczego mam Ci wierzyć? - odsłoniła kosmyk włosów z szyi chcąc pokazać mi malinkę jaką jej zrobiłem, faktycznie była duża.
bo tak powiedziałem, śpisz u mnie - warknąłem.
Podchodząc do niej złapałem torbę z jej ubraniami i wyszedłem z kawalerki wrzucając wszystko na tylne siedzenia samochodu. Widząc jak Ask zamyka domek mój wzrok zjechał na jej pośladki. Zagryzłem wargę widząc te kształty, z wielką chęcią zobaczyłbym co znajduje się pod tym materiałem. Nie jestem pewien czy dotrzymam obietnicy jaką przed chwilą jej złożyłem, to nie moja wina że tak bardzo spodobały mi się jej pośladki. Byłem tak w nie wpatrzony, że nawet nie zauważyłem jak dziewczyna odwróciła się twarzą do mnie obdarowując mnie surowym spojrzeniem, zapewne zauważyła gdzie mój wzrok był skierowany. Nieco skrępowany odchrząknąłem i otwierając drzwi ruchem głowy kazałem jej wejść do środka. Ruszyła przed siebie kręcąc przy tym kusząco biodrami, jakby robiła mi to specjalnie. Wywróciłem oczami i zamykając za nią drzwi wsiadłem na miejsce kierowcy przekręcając kluczyk niestety auto nie miało zamiaru odpalić, odchrząknąłem nerwowo się uśmiechając. Próbowałem jeszcze parę razy, ale nic to nie dało. Odwróciłem wzrok na Ashley i zobaczyłem jak zasłania usta ręką, widząc jak ją to śmieszny uniosłem brwi do góry.
aż tak Cię to bawi? - powiedziałem niskim głosem i wychodząc z auta trzasnąłem drzwiami.
Widziałem tylko jak Ash mamrota coś pod nosem po czym wywraca oczami, otwierając maskę samochodu rozejrzałem się i grzebiąc w częściach silnika uderzyłem w niego lekko ręką kiedy nagle samochód odpalił. Kaszlnąłem i wycierając rękę o szmatkę, którą wziąłem do wcześniej wróciłem do auta siadając obok dziewczyny. Nawet na nią nie patrząc ruszyłem w stronę mojego domu po czym włączyłem radio szukając mojej ulubionej płyty. Kiedy już ją znalazłem zgłosiłem po czym zacząłem podśpiewywać pod nosem, rzucając okiem na Ashley zobaczyłem jak zakrywa uszy kręcąc głową, chyba nie spodobała jej się moja płyta, ale nie miała wyboru.
W końcu dojechaliśmy na miejsce, wychodząc z auta otworzyłem jej drzwi po czym wyjąłem torbę z jej rzeczami idąc w stronę mojego mieszkania. Wchodząc na górę wpuściłem ją do środka kładąc walizkę w przedpokoju, spojrzałem na nią i już chcąc złapać ją za rękę i wprowadzić w głąb mieszkania zobaczyłem jej przerażone oczy wpatrzone we mnie.
coś się stało? - podszedłem bliżej niej wyciągając rękę w jej stronę.
Ku mojemu zdziwieniu rzuciła się na drzwi chcąc je otworzyć, zupełnie nie rozumiałem o co może jej chodzić. Podszedłem do niej nieco bliżej kiedy udało jej się otworzyć drzwi. Wybiegła na klatkę schodową po czym oparła się o barierkę chcąc zejść ze schodów jednak ja zabarykadowałem jej drogę. Chyba wiedziałem o co jej chodzi jednak za wszelką cenę uspokoić.
Ashley's POV.
Czułam się co najmniej dziwnie stojąc z nim w małym pomieszczeniu sam na sam. Przez pewną chwilę słychać było tylko jego pojedyncze i ciężkie oddechy, które wydobywały się z pomiędzy jego jasnych warg. Kiedy usłyszałam jak się usprawiedliwił parsknęłam śmiechem krzyżując ręce na piersiach po czym odwróciłam wzrok na okno otwierając je przy okazji. Słysząc jego propozycje abym została u niego na noc, spojrzałam na niego tylko ze zdziwieniem a z moich ust wydobyło się ciche "żartujesz?". Słyszałam jednak jego przysięgę, mówiąc to wydawał się naprawdę wiarygodny. Zgodziłam się..zaraz zaraz, zgodziłam się? No tak, przecież ja nie potrafię odmawiać, to chyba czas żeby w końcu się nauczyć. Widząc jak bierze moją torbę i idzie do auta zagryzłam mocno moją dolną wargę także wychodząc. Słyszałam jak już zamknął bagażnik, odwracając się do niego przodem zauważyłam jak jego oczy wpatrzone były w moje pośladki. Ponownie skrzyżowałam ręce na piersiach i odchrząknęłam idąc w stronę auta po czym zajęłam miejsce pasażera. Niall usiadł obok mnie, a kiedy chciał odpalić samochód coś strzeliło pod maską a auto całkiem zastygło, parsknęłam cicho śmiechem i zakryłam usta ręką kiedy zobaczyłam surowe spojrzenie chłopaka leżące na mojej twarzy. Momentalnie wyparował z auta majstrując coś przy silniku samochodu, siedziałam tam spokojnie a kiedy zadał mi pytanie spuściłam zmieszana głowę. Po około 5 minutach chłopak wrócił i odjeżdżając włączył radio grzebiąc w nim, spojrzałam na niego kątem oka, a chcąc już coś powiedzieć usłyszałam ciężką muzykę która podrażniła moje uszy. Moje powieki zamknęły się mocno zaciskając, a moja głowa schowała się w dłonie czekając aż ten warkot się skończy. Po chwili moje cierpienia się skończyły i dojechaliśmy do znanej mi okolicy, nie miałam pojęcia skąd znam to miejsce.
Niepewnie weszłam do kamienicy i rozglądając się poczułam jak chłopak lekko uderza mnie w plecy torbą abym ruszyła się w przód. Wchodząc powoli po schodach zagryzłam mocno dolną wargę, to miejsce było dziwne jakby w moich...koszmarach. Kiedy weszliśmy do środka zamurowało mnie, stanęłam jak wryta i nie mogłam się ruszyć. Nagle przypomniało mi się miejsce z moich snów, to był ten sam w dom w którym zostałam wcześniej zamknięta. Przełknęłam głośno ślinę i odwracając wzrok na Niall'a gwałtownie wciągnęłam powietrze. Wybiegając z mieszkania chciałam zbiec po schodach jednak on zablokował mi po nich zejście. Bałam się, że coś mi zrobi, naprawdę się tego bałam. Oparłam się o ścianę i zaciskając dłoń w pięść chciałam go uderzyć jednak poczułam jego ciepłą dłoń zaciskającą się na mojej spiętej ręce. Zamknęłam oczy kiedy nagle poczułam łagodny głos, nie wiem jak to robił że wyzwalał w sobie tyle spokoju w tak cholernie stresujących sytuacjach.
Ash o co ci chodzi, co ty wyprawiasz? - krzyknął stojąc jakby zamieszany całą sytuacją w przejściu na schodach.
dobrze wiesz o co! - krzyknęłam prosto w jego twarz uderzając go w klatkę piersiową.
Kiedy on lekko się odsunął skorzystałam z okazji i zbiegłam ze schodów potykając się parę razy po schodach. Nie mogłam wrócić do domu, po pierwsze był za daleko, a po drugie rodzice zabiliby mnie za to, że się wyprowadziłam. Mogłabym pójść do kawalerki jednak on pewnie zacząłby mnie tam szukać, cholera, co mam zrobić. Przez kilka godzin chodziłam po mieście, aż w końcu trafiłam w nieznajome mi miejsce, nie było zbytnio przyjemne. Spojrzałam na zegarek, była już godzina 22:00. Podnosząc wzrok na uliczkę przede mną przełknęłam głośno ślinę, usłyszałam parę zachrypniętych męskich głosów. Otworzyłam szeroko oczy i odwracając się na pięcie przyspieszyłam kroku chcąc znaleźć się stąd jak najszybciej.
ej maleńka poczekaj, zabawimy się! - usłyszałam krzyk zza pleców.
Zamknęłam mocno oczy i chcąc biegnąć poczułam czyjąś dłoń na ramieniu, w jednej chwili znalazłam się przyciśnięta do ściany. Zobaczyłam zupełnie nieznajomego chłopaka którego wyraz twarzy był wręcz ohydny, jego dłonie jeździły po częściach mojego ciała, które naprawdę powinny zostać tylko do mojej dyspozycji. Zamknęłam oczy i chcąc go odepchnąć syknęłam przez zęby, dlaczego ja muszę mieć takiego pecha? Poczułam jak jego dłoń wchodzi pod moją koszulkę, zagryzłam dolną wargę i splunęłam mu w twarz, wcale nie pomyślałam o konsekwencjach. Momentalnie poczułam uderzenie w twarz, złapałam się na policzek a moich oczu popłynęły łzy bólu. Co się właśnie stało do cholery?
10 komentarzy - następny.
Każdy komentarz nas motywuje, proszę więc komentujcie.
środa, 23 października 2013
piątek, 4 października 2013
Rozdział 3.
Ashley's POV.
Przez następne lekcje już go nie było, nikt nie wiedział co się z nim dzieje. Kiedy już postanowi przyjść będzie miał problemy, ale nie wiem czy to zrobi mu dużą różnicę. Godzina za godziną mijały aż w końcu lekcje się skończyły, był to mój upragniony czas. Zaraz zaraz, to już piątek? Uh, w końcu, nie mogłam się doczekać. Wróciłam do domu i rzucając plecak na krzesło w moim pokoju rzuciłam się zmęczona na łóżko przymykając powieki, przypomniało mi się to co wcześniej się stało.
Gdy o tym wszystkim pomyślę gęsia skórka pokrywa całą moją bladą skórę, a dreszcze biegają po moich plecach, ale to nie te dreszcze kiedy czujesz, że są przyjemne, kiedy ciepło wypełnia cię od środka. Nie, to te dreszcze kiedy sto najgorszych momentów z życia masz przed oczami. Niby to nic kiedy ktoś jest Ciebie aż tak blisko, ale ten ktoś to chłopak, którego praktycznie nie znam. Przejeżdżając wskazującym palcem po podrażnionym miejscu przypomniałam sobie kiedy podszedł do mnie i w jednym momencie zamknął moje ciało miedzy nim, a ścianą. Był o wiele silniejszy, jego tors napierał na mnie na tyle, że coraz trudniej łapałam oddech. Wiedziałam , że podobało mu się, że ja napieram na niego swoim ciałem, co tak naprawdę było próbą złapania powietrza. Jego twarz była już w zagłębieniu mojej szyi. Czułam jak jego oddech spowalnia, a jego klatka silniej się wznosi i upada, czy to możliwe żeby taka krótka chwila zdołała tak na niego zadziałać? Na początku pocałunki były delikatne, ale stały się coraz bardziej nachalne, co podejrzewam odwzorowywało jego charakter. Nie obchodziły mnie jego dłonie, które powędrowały na moje uda, byłam bardziej skupiona na tym, jak ssał moją szyję. To działo się tak szybko, ale dla mnie wieczność. Próbując go odepchnąć poczułam coś twardego na jego brzuchu, kształt tego przybierał jakby..pistoletu. Nie nie nie, to nie jest możliwe, a może..
Mimowolnie wyobraziłam sobie go trzymającego broń w ręce i przyznam, że wcale mi się to nie spodobało. Kiedy błądziłam ręką po jego brzuchu próbując wykryć czy to na pewno pistolet padły słowa "chyba nie powiesz tatusiowi?". Zanim otworzyłam oczy jego już tam nie było, jak on to zrobił? To pytanie czy groźba? Ash przestań o tym myśleć, nie powinnam była sobie nawet o tym przypominać. Bawiłam się teraz skrawkiem mojej bluzki kiedy zrozumiałam, że muszę siedzieć cicho. Dam sobie radę, zapomnę o tym. Może dziwnie się do tego przyznać, ale chyba się go boję.. mimo wszystko będę silna.
Wzięłam głęboki oddech i wpatrywałam się w sufit, jakbym leżała pod gołym niebem. Dalej czułam ciepło jego ust na mojej szyi, okropne uczucie. Mam nadzieję, że po weekendzie nie pojawi się w szkolę i nie będę musiała go oglądać. Czego on ode mnie chciał? Może wybrał sobie mnie na ofiarę, żeby się mną zabawić? A może to był jednorazowe zachowanie? W końcu parę dni temu przekonałam się, że może być naprawdę miły i normalny. Nie chcę już o nim myśleć, mam ważniejsze sprawy na głowie. Muszę poszukać sobie domu, obojętne czy będzie to kawalerka czy mieszkanie w kamienicy, mam mało pieniędzy a praca w małym barze za dużo zysków mi nie daje. Wzięłam mojego białego laptopa na kolana i przeszukując internet zamyśliłam się na temat mojego nowego mieszkania.
Niall’s POV
Wiem, że to nie był najlepszy sposób żeby wzbudzić w niej zaufanie do mnie - pomyślałem wpadając do domu. Logicznie myśląc nie mogłem podejść do niej i powiedzieć "Cześć wiem, myślisz że nie jestem taki zły, ale się mylisz. Zniszczę ci życie, bo ktoś chce cię zabić, a ja mu pomagam, to co chodźmy na randkę" To nie miałoby sensu, a na dodatek wystraszyłbym ją tak że dziewczyna nie wychodziłaby z domu.
Musiała poczuć, że to ja przejmuje kontrole dlatego właśnie tak naparłem na nią w szkole, nic nie mówię ale było to nawet..przyjemne.
Mmm ciągle czuje jej delikatne perfumy, które pozostały na mojej koszulce. Nie Horan, nie możesz tak myśleć. Może to wszystko było błędem? Może błędem było to, że w ogóle zwróciłem na nią uwagę, że podsłuchałem rozmowę chłopaków i że zabrałem ją do nich? Nienawidzę tego, często najpierw robię, a dopiero potem myśle. (...) Czułem jak ciepłe krople wody drażnią moje ciało, odchyliłem głowę w tył mocząc moje włosy po czym zakręciłem wodę wychodząc z łazienki w ręczniku. Dokładnie się wytarłem i zakładając czarne spodnie, białą bokserkę, bluzę, a na sam koniec włożyłem na nos czarne okulary. Wsiadając do auta przeczesałem moje wilgotne włosy i ruszyłem w stronę domu Ashley, nie spodziewałem się tego co tam zobaczę. Hamując przed drzwiami jej domu zobaczyłem Ash wynoszącą..walizki? O dziwo była sama, uśmiechała się jakby bez powodu do siebie, kto wie o co jej chodziło. Uchylając szybę od samochodu przyglądałem się jej z uwagą, ha a najlepsze jest to, że była tak zamieszana, że nawet mnie nie zauważyła.
może Ci pomóc skarbie? - szepnąłem głosem słyszalnym tylko dla niej.
Zobaczyłem jak nagle uśmiech z jej twarzy znika, widać było że naprawdę nie miała ochoty spojrzeć kto siedzi za kierownicą, ale w końcu się przemogła. W jej oczach nawet z daleka można było widzieć zamieszanie jak i przerażenie. Otworzyłem drzwi od samochodu i wysiadając z niego zacząłem się do niej zbliżać.
nie, nie trzeba, poradzę sobie - powiedziała cicho Ash nerwowo ściskając rączkę od torby w ręce.
nie denerwuj się tak, chodź podwiozę cię gdziekolwiek się przeprowadzasz - łapiąc jej dłoń wyjąłem z niej walizkę i idąc w stronę mojego samochodu otworzyłem bagażnik.
Skąd wiedziałem, że się przeprowadza? Cóż chyba dało się domyślić. Można powiedzieć, że słyszałem bicie jej serca, ona miała nadzieję, że już mnie nie spotka. Parsknąłem pod nosem z myślą, że to dopiero początek naszej "znajomości". Odwróciłem się na pięcie w stronę dziewczyny i oblizałem znacząco moje lekko różowe wargi.
wsiadaj, nie krępuj się - pokazałem ręką na drzwi mojego samochodu, które automatycznie się otworzyły.
Dziewczyna posłusznie poszła do samochodu, miałem nadzieję że nie będzie się opierać. Po tym jak spakowałem jej walizki i kartony do bagażnika zająłem miejsce kierowcy trzaskając drzwiami. Usłyszałem jak przełyka ślinę, a jej ręce nerwowo były splątane ocierając się o siebie, trzęsły się. Uniosłem wzrok na jej twarz, jej oczy wpatrzone były w jeden punkt gdzieś przed nami, odetchnąłem i przejeżdżając opuszkami palców po jej dłoniach uśmiechnąłem się niewinnie w jej stronę, aby się rozluźniła.
podaj mi więc adres - przekręciłem kluczyk w stacyjce.
Wall Street, numer mieszkania 24 - powiedziała drżącym głosem.
Ruszyłem gwałtownie przed siebie włączając radio. Jechaliśmy około 30 minut w zupełnej ciszy, widziałem tylko jak czasami Ashley spogląda na mnie zaraz po tym spuszczając wzrok i udając, że zupełnie przypadkiem jej wzrok znalazł się akurat na mnie. Podjeżdżając pod wyznaczony adres wysiadłem z auta otwierając jej drzwi. Fakt, była to Wall Street, ale nie zupełnie. Trzeba było trochę pobłądzić żeby trafić akurat do wyznaczonej kawalerki, cudowne miejsce sobie wybrała..oczywiście to ironia. Wniosłem do jej "domku" walizki po czym odetchnąłem wracając do auta, mój wzrok zatrzymał się na niej. Skupiłem się na jej oczach, nie słyszałem nawet co mówi, widziałem tylko jak wysiada z auta i idzie do kawalerki.
Ashley's POV.
Tak! W końcu znalazłam kawalerkę, nie powiem była nawet przytulna. Miałam już plan jak wszystko urządzić, tak się cieszyłam. Szybko się pakując zostawiłam rodzicom kartkę, na której napisałam, że kocham ich, ale znalazłam dla siebie miejsce, miałam nadzieję że zrozumieją. Wkładając na siebie mój ulubiony sweterek i czarne legginsy wyniosłam z domu wszelkie walizki, tak się cieszyłam.
Miało być tak pięknie, no właśnie, miało.
Nagle usłyszałam dźwięk stającego auta, w ogóle się tym nie przejęłam, ale kiedy do moich uszu dobiegł znajomy głos zamknęłam oczy modląc się żeby to nie była to osoba, która właśnie przyszła mi do głowy, każdy doskonale wie o kogo chodzi. Nie chciałam patrzeć w tamtą stronę z obawą, że moje stwierdzenia się sprawdzą jednak ciekawość była silniejsza. To był on, skąd wiedział że akurat będę wychodzić? A może to czysty przypadek? Nie, przypadków nie ma. Kiedy zaproponował mi pomoc nie odzywałam się wcale, stałam wryta w ziemie patrząc na niego ze zdziwieniem, a uśmiech z mojej twarzy po prostu zniknął. Dopiero jak wysiadł z auta kierując się w moją stronę sprzeciwiłam się ściskając mocno rączkę od walizki, jednak to nic nie dało bo kiedy mnie dotknął po prostu zmiękłam. Słysząc jak wydaje mi "rozkaz" posłusznie poszłam do auta usadawiając się w nim. Patrząc jak pakuje moje walizki do bagażnika skarciłam się w myślach jak mogłam tak łatwo pozwolić sobą pomiatać, chociaż teoretycznie była to wyłącznie moja wina.
Wypytywał się mnie o to gdzie będę mieszkać, chciał ulice i adres. Nie dziwiło mnie to, w końcu miał mnie tam podwieźć jednak miałam pewne obawy co do podawania mu tych informacji. Uległam, znów, nie mogę mu wszystkiego mówić tylko dlatego, że raz zrobił coś co uraziło mnie do niego. Właśnie.. wracając do sprawy ze szkoły zachowywał się jakby to w ogóle się nie zdarzyło, nie spoglądał nawet na to co mi zrobił, a mnie dalej to bolało. Wątpie jednak, że chociaż trochę by go to dotknęło czy przejąłby się tym, niemożliwe. Jechaliśmy w ciszy, byłam strasznie zestresowana jednak nie chciałam dawać po sobie tego poznać. Od czasu do czasu spoglądałam na jego spokojną z pozoru twarz, była taka niewinna. Pozory mylą, jego maska jest spokojna a wnętrze okropne. Mój wzrok powędrował na jego brzuch, byłam pewna że miał tam pistolet, no może nie do końca, ale kiedy zobaczyłam coś...coś co opiera się o jego koszulkę wstrzymałam oddech przełykając głośno ślinę. W końcu jesteśmy, nie mogłam doczekać się aż dojedziemy. Wypakował mi walizki, był bardzo miły, to było dziwne, ale kochane.
Kiedy wrócił do auta podziękowałam mu i wychodząc spokojnym krokiem ruszyłam w stronę drzwi mojej kawalerki, będąc już prawie przy niej usłyszałam coś czego słyszeć nie chciałam. Mianowicie był to dźwięk zamykanych drzwi i mocne kroki, wiedziałam że zaraz podejdzie do mnie, obawiałam się tylko co zrobi, byliśmy tu zupełnie sami, zero żywej duszy. W pewnym momencie poczułam jak ktoś delikatnie łapie mnie za biodro, zamknęłam oczy mając nadzieję że to tylko moja wyobraźnia płata mi figle.
10 komentarzy = następny rozdział.
Przez następne lekcje już go nie było, nikt nie wiedział co się z nim dzieje. Kiedy już postanowi przyjść będzie miał problemy, ale nie wiem czy to zrobi mu dużą różnicę. Godzina za godziną mijały aż w końcu lekcje się skończyły, był to mój upragniony czas. Zaraz zaraz, to już piątek? Uh, w końcu, nie mogłam się doczekać. Wróciłam do domu i rzucając plecak na krzesło w moim pokoju rzuciłam się zmęczona na łóżko przymykając powieki, przypomniało mi się to co wcześniej się stało.
Gdy o tym wszystkim pomyślę gęsia skórka pokrywa całą moją bladą skórę, a dreszcze biegają po moich plecach, ale to nie te dreszcze kiedy czujesz, że są przyjemne, kiedy ciepło wypełnia cię od środka. Nie, to te dreszcze kiedy sto najgorszych momentów z życia masz przed oczami. Niby to nic kiedy ktoś jest Ciebie aż tak blisko, ale ten ktoś to chłopak, którego praktycznie nie znam. Przejeżdżając wskazującym palcem po podrażnionym miejscu przypomniałam sobie kiedy podszedł do mnie i w jednym momencie zamknął moje ciało miedzy nim, a ścianą. Był o wiele silniejszy, jego tors napierał na mnie na tyle, że coraz trudniej łapałam oddech. Wiedziałam , że podobało mu się, że ja napieram na niego swoim ciałem, co tak naprawdę było próbą złapania powietrza. Jego twarz była już w zagłębieniu mojej szyi. Czułam jak jego oddech spowalnia, a jego klatka silniej się wznosi i upada, czy to możliwe żeby taka krótka chwila zdołała tak na niego zadziałać? Na początku pocałunki były delikatne, ale stały się coraz bardziej nachalne, co podejrzewam odwzorowywało jego charakter. Nie obchodziły mnie jego dłonie, które powędrowały na moje uda, byłam bardziej skupiona na tym, jak ssał moją szyję. To działo się tak szybko, ale dla mnie wieczność. Próbując go odepchnąć poczułam coś twardego na jego brzuchu, kształt tego przybierał jakby..pistoletu. Nie nie nie, to nie jest możliwe, a może..
Mimowolnie wyobraziłam sobie go trzymającego broń w ręce i przyznam, że wcale mi się to nie spodobało. Kiedy błądziłam ręką po jego brzuchu próbując wykryć czy to na pewno pistolet padły słowa "chyba nie powiesz tatusiowi?". Zanim otworzyłam oczy jego już tam nie było, jak on to zrobił? To pytanie czy groźba? Ash przestań o tym myśleć, nie powinnam była sobie nawet o tym przypominać. Bawiłam się teraz skrawkiem mojej bluzki kiedy zrozumiałam, że muszę siedzieć cicho. Dam sobie radę, zapomnę o tym. Może dziwnie się do tego przyznać, ale chyba się go boję.. mimo wszystko będę silna.
Wzięłam głęboki oddech i wpatrywałam się w sufit, jakbym leżała pod gołym niebem. Dalej czułam ciepło jego ust na mojej szyi, okropne uczucie. Mam nadzieję, że po weekendzie nie pojawi się w szkolę i nie będę musiała go oglądać. Czego on ode mnie chciał? Może wybrał sobie mnie na ofiarę, żeby się mną zabawić? A może to był jednorazowe zachowanie? W końcu parę dni temu przekonałam się, że może być naprawdę miły i normalny. Nie chcę już o nim myśleć, mam ważniejsze sprawy na głowie. Muszę poszukać sobie domu, obojętne czy będzie to kawalerka czy mieszkanie w kamienicy, mam mało pieniędzy a praca w małym barze za dużo zysków mi nie daje. Wzięłam mojego białego laptopa na kolana i przeszukując internet zamyśliłam się na temat mojego nowego mieszkania.
Niall’s POV
Wiem, że to nie był najlepszy sposób żeby wzbudzić w niej zaufanie do mnie - pomyślałem wpadając do domu. Logicznie myśląc nie mogłem podejść do niej i powiedzieć "Cześć wiem, myślisz że nie jestem taki zły, ale się mylisz. Zniszczę ci życie, bo ktoś chce cię zabić, a ja mu pomagam, to co chodźmy na randkę" To nie miałoby sensu, a na dodatek wystraszyłbym ją tak że dziewczyna nie wychodziłaby z domu.
Musiała poczuć, że to ja przejmuje kontrole dlatego właśnie tak naparłem na nią w szkole, nic nie mówię ale było to nawet..przyjemne.
Mmm ciągle czuje jej delikatne perfumy, które pozostały na mojej koszulce. Nie Horan, nie możesz tak myśleć. Może to wszystko było błędem? Może błędem było to, że w ogóle zwróciłem na nią uwagę, że podsłuchałem rozmowę chłopaków i że zabrałem ją do nich? Nienawidzę tego, często najpierw robię, a dopiero potem myśle. (...) Czułem jak ciepłe krople wody drażnią moje ciało, odchyliłem głowę w tył mocząc moje włosy po czym zakręciłem wodę wychodząc z łazienki w ręczniku. Dokładnie się wytarłem i zakładając czarne spodnie, białą bokserkę, bluzę, a na sam koniec włożyłem na nos czarne okulary. Wsiadając do auta przeczesałem moje wilgotne włosy i ruszyłem w stronę domu Ashley, nie spodziewałem się tego co tam zobaczę. Hamując przed drzwiami jej domu zobaczyłem Ash wynoszącą..walizki? O dziwo była sama, uśmiechała się jakby bez powodu do siebie, kto wie o co jej chodziło. Uchylając szybę od samochodu przyglądałem się jej z uwagą, ha a najlepsze jest to, że była tak zamieszana, że nawet mnie nie zauważyła.
może Ci pomóc skarbie? - szepnąłem głosem słyszalnym tylko dla niej.
Zobaczyłem jak nagle uśmiech z jej twarzy znika, widać było że naprawdę nie miała ochoty spojrzeć kto siedzi za kierownicą, ale w końcu się przemogła. W jej oczach nawet z daleka można było widzieć zamieszanie jak i przerażenie. Otworzyłem drzwi od samochodu i wysiadając z niego zacząłem się do niej zbliżać.
nie, nie trzeba, poradzę sobie - powiedziała cicho Ash nerwowo ściskając rączkę od torby w ręce.
nie denerwuj się tak, chodź podwiozę cię gdziekolwiek się przeprowadzasz - łapiąc jej dłoń wyjąłem z niej walizkę i idąc w stronę mojego samochodu otworzyłem bagażnik.
Skąd wiedziałem, że się przeprowadza? Cóż chyba dało się domyślić. Można powiedzieć, że słyszałem bicie jej serca, ona miała nadzieję, że już mnie nie spotka. Parsknąłem pod nosem z myślą, że to dopiero początek naszej "znajomości". Odwróciłem się na pięcie w stronę dziewczyny i oblizałem znacząco moje lekko różowe wargi.
wsiadaj, nie krępuj się - pokazałem ręką na drzwi mojego samochodu, które automatycznie się otworzyły.
Dziewczyna posłusznie poszła do samochodu, miałem nadzieję że nie będzie się opierać. Po tym jak spakowałem jej walizki i kartony do bagażnika zająłem miejsce kierowcy trzaskając drzwiami. Usłyszałem jak przełyka ślinę, a jej ręce nerwowo były splątane ocierając się o siebie, trzęsły się. Uniosłem wzrok na jej twarz, jej oczy wpatrzone były w jeden punkt gdzieś przed nami, odetchnąłem i przejeżdżając opuszkami palców po jej dłoniach uśmiechnąłem się niewinnie w jej stronę, aby się rozluźniła.
podaj mi więc adres - przekręciłem kluczyk w stacyjce.
Wall Street, numer mieszkania 24 - powiedziała drżącym głosem.
Ruszyłem gwałtownie przed siebie włączając radio. Jechaliśmy około 30 minut w zupełnej ciszy, widziałem tylko jak czasami Ashley spogląda na mnie zaraz po tym spuszczając wzrok i udając, że zupełnie przypadkiem jej wzrok znalazł się akurat na mnie. Podjeżdżając pod wyznaczony adres wysiadłem z auta otwierając jej drzwi. Fakt, była to Wall Street, ale nie zupełnie. Trzeba było trochę pobłądzić żeby trafić akurat do wyznaczonej kawalerki, cudowne miejsce sobie wybrała..oczywiście to ironia. Wniosłem do jej "domku" walizki po czym odetchnąłem wracając do auta, mój wzrok zatrzymał się na niej. Skupiłem się na jej oczach, nie słyszałem nawet co mówi, widziałem tylko jak wysiada z auta i idzie do kawalerki.
Ashley's POV.
Tak! W końcu znalazłam kawalerkę, nie powiem była nawet przytulna. Miałam już plan jak wszystko urządzić, tak się cieszyłam. Szybko się pakując zostawiłam rodzicom kartkę, na której napisałam, że kocham ich, ale znalazłam dla siebie miejsce, miałam nadzieję że zrozumieją. Wkładając na siebie mój ulubiony sweterek i czarne legginsy wyniosłam z domu wszelkie walizki, tak się cieszyłam.
Miało być tak pięknie, no właśnie, miało.
Nagle usłyszałam dźwięk stającego auta, w ogóle się tym nie przejęłam, ale kiedy do moich uszu dobiegł znajomy głos zamknęłam oczy modląc się żeby to nie była to osoba, która właśnie przyszła mi do głowy, każdy doskonale wie o kogo chodzi. Nie chciałam patrzeć w tamtą stronę z obawą, że moje stwierdzenia się sprawdzą jednak ciekawość była silniejsza. To był on, skąd wiedział że akurat będę wychodzić? A może to czysty przypadek? Nie, przypadków nie ma. Kiedy zaproponował mi pomoc nie odzywałam się wcale, stałam wryta w ziemie patrząc na niego ze zdziwieniem, a uśmiech z mojej twarzy po prostu zniknął. Dopiero jak wysiadł z auta kierując się w moją stronę sprzeciwiłam się ściskając mocno rączkę od walizki, jednak to nic nie dało bo kiedy mnie dotknął po prostu zmiękłam. Słysząc jak wydaje mi "rozkaz" posłusznie poszłam do auta usadawiając się w nim. Patrząc jak pakuje moje walizki do bagażnika skarciłam się w myślach jak mogłam tak łatwo pozwolić sobą pomiatać, chociaż teoretycznie była to wyłącznie moja wina.
Wypytywał się mnie o to gdzie będę mieszkać, chciał ulice i adres. Nie dziwiło mnie to, w końcu miał mnie tam podwieźć jednak miałam pewne obawy co do podawania mu tych informacji. Uległam, znów, nie mogę mu wszystkiego mówić tylko dlatego, że raz zrobił coś co uraziło mnie do niego. Właśnie.. wracając do sprawy ze szkoły zachowywał się jakby to w ogóle się nie zdarzyło, nie spoglądał nawet na to co mi zrobił, a mnie dalej to bolało. Wątpie jednak, że chociaż trochę by go to dotknęło czy przejąłby się tym, niemożliwe. Jechaliśmy w ciszy, byłam strasznie zestresowana jednak nie chciałam dawać po sobie tego poznać. Od czasu do czasu spoglądałam na jego spokojną z pozoru twarz, była taka niewinna. Pozory mylą, jego maska jest spokojna a wnętrze okropne. Mój wzrok powędrował na jego brzuch, byłam pewna że miał tam pistolet, no może nie do końca, ale kiedy zobaczyłam coś...coś co opiera się o jego koszulkę wstrzymałam oddech przełykając głośno ślinę. W końcu jesteśmy, nie mogłam doczekać się aż dojedziemy. Wypakował mi walizki, był bardzo miły, to było dziwne, ale kochane.
Kiedy wrócił do auta podziękowałam mu i wychodząc spokojnym krokiem ruszyłam w stronę drzwi mojej kawalerki, będąc już prawie przy niej usłyszałam coś czego słyszeć nie chciałam. Mianowicie był to dźwięk zamykanych drzwi i mocne kroki, wiedziałam że zaraz podejdzie do mnie, obawiałam się tylko co zrobi, byliśmy tu zupełnie sami, zero żywej duszy. W pewnym momencie poczułam jak ktoś delikatnie łapie mnie za biodro, zamknęłam oczy mając nadzieję że to tylko moja wyobraźnia płata mi figle.
10 komentarzy = następny rozdział.
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)